Rzecz jasna – pecha pacjentów, bo to głównie oni tracą na legislacyjnych niedoróbkach. Niestety, wszystko wskazuje na to, że puszka Pandory dopiero została otwarta, bo wylatują z niej coraz to nowe nieszczęścia. Jedno po drugim, tydzień po tygodniu.
Po pacjentach zdanych na łaskę lekarzy i aptekarzy padło na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Prawnicy dopatrzyli się przepisu, przez który fundacja Jurka Owsiaka może mieć problem z przekazaniem darowizn szpitalom. Resort zdrowia obwieścił, że problemu nie ma, powołując się prawdopodobnie na stary projekt, a nie na obowiązującą ustawę.
Teraz okazuje się, że nowe regulacje – które miały uruchomić szybką procedurę wypłaty pacjentom odszkodowań za błędy medyczne – nie zadziałają. Bo na szpitale nałożono obowiązek wykupienia specjalnych ubezpieczeń, których... firmy ubezpieczeniowe nie sprzedają. A dokładnie – sprzedaje jedna, ale za drogo. Niestety, takiego scenariusza znów w resorcie zdrowia nikt nie przewidział.
Właścicielką puszki Pandory jest Ewa Kopacz, bo wszystkie problematyczne przepisy pochodzą z przygotowanego przez nią pakietu. Puszkę musiał jednak otworzyć minister Bartosz Arłukowicz. Cóż, i on ma pecha, bo teraz marszałek Sejmu mówi, że to nie jej broszka. Przepraszam – puszka. I niech sobie minister z wylatującymi kłopotami radzi sam!
Nie zazdroszczę nieszczęśnikowi, bo są co najmniej dwie wersje mitu o Pandorze. W pierwszej – nieszczęścia ulatują, ale na dnie puszki zostaje nadzieja. W drugiej – nadzieja zostaje uwięziona w puszce, bo Pandora zatrzaskuje wieko...