Rzecznik Praw Dziecka zwrócił się ministra zdrowia o zmianę przepisów regulujących dojazd karetki do małego pacjenta. Jego zdaniem chore dzieci powinny być uprzywilejowane. Zdaniem Marka Michalaka niedopuszczalne jest bowiem żeby do dziecka, którego życie lub zdrowie jest zagrożone dyspozytor nie wysłał ambulansu.
„Procesy chorobowe w organiźmie dziecka przebiegają dynamicznie. W momencie wyzywania karetki dziecko może nie znajdować się w stanie zagrożenia życia i zdrowia a chwilę później już tak. Co więcej, w przypadku małego pacjenta większość objawów jest niespecyficzna co dodatkowo utrudnia podjęcie decyzji przez dyspozytora bo ocena stanu dziecka jaką on przeprowadza jest obciążona znacznym prawdopodobieństwem popełnienia błędu"-napisał rzecznik do Bartosza Arłukowicza.
Teraz według przepisów rozporządzenia ministra zdrowia o ramowych procedurach przyjmowania zgłoszeń przez dyspozytorów medycznych, ci ostatni posługują się algorytmem pytań dla osoby dzwoniącej po pomoc. Na podstawie tych odpowiedzi podejmują decyzję ad hoc czy wysłać karetkę. Takie same pytania zadaje się gdy ktoś dzwoni po pomoc dla dorosłego i dziecka.
Marek Michalak, uważa że dla małych pacjentów powinny obowiązywać inne zasady wysyłania karetek.
Przypomnijmy, że głośna tragedia związana z brakiem dostępu do karetki rozegrał się w zeszłym roku w Skierniewicach. Zmarła tam 2,5 letnia Dominika. Dyspozytor najpierw uznał ,że do dziecka z wysoką temperaturą nie trzeba wysyłać karetki a gdy już tam dojechała było za późno.