Placówki medyczne, w których często kończy się leczenie pacjenta z nowotworem, zostały zupełnie pominięte w pakiecie onkologicznym. Hospicja wysyłają dramatyczne apele do ministra zdrowia z prośbą o zniesienie limitów na leczenie onkologiczne w opiece paliatywnej.
145 tys. Polaków dowiaduje się co roku, że ma nowotwór
– Skoro zarówno w poradniach specjalistycznych, jak i w szpitalach pacjenci mają trafiać na leczenie bez kolejki, to dlaczego zostaliśmy wykluczeni? My zajmujemy się nie tylko chorymi, którzy zakończyli już leczenie i są w stanie agonalnym, ale także osobami w trakcie radio- i chemioterapii – mówi Grażyna Muszyńska, kierownik Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej, oddział w Wałbrzychu.
Trudno o miejsce
Hospicja są często w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony nie mogą odmówić przyjęcia pacjenta, którego życie jest zagrożone, a z drugiej NFZ nie płaci za leczenie przyjętych ponad limit.
– W ubiegłym roku NFZ zapłacił za 70 proc. nadwykonań. A hospicja na Dolnym Śląsku miały ich ok. 2 mln – mówi Grażyna Muszyńska. – W naszym regionie na przyjęcie czeka się średnio siedem dni. Wydaje się, że to niedługo, ale dla ktoś w bardzo ciężkim stanie liczy się każdy dzień.