– W ciągu dwóch lat za naszym pośrednictwem przyleciało do Polski na roczne kontrakty ponad 300 wykwalifikowanych pracowników z Azji, w tym spawacze, ślusarze, elektrycy, murarze, szwaczki – mówi Agnieszka Barchan z firmy K&K Selekt.
Kolejna grupa dotrze w najbliższym tygodniu. Z Chin – 35 osób do pracy w magazynach i przy taśmach produkcyjnych, z Indii 30 osób (w tym spawacze, ślusarze, lakiernicy i elektrycy), a z Nepalu 35 osób (tapicerzy i rzeźnicy).
W pierwszej połowie 2008 r. ponad 8 tys. obcokrajowców dostało zgodę na pracę w Polsce, a firmy zadeklarowały chęć zatrudnienia jeszcze blisko 100 tys. pracowników ze Wschodu. Obecnie opłata za wydanie pozwolenia na pracę cudzoziemca w Polsce przez dłużej niż trzy miesiące wynosi 100 zł.
Jak podkreślają przedstawiciele firmy K&K Selekt, dziś często pracownik z Azji to jedyne i rozsądne rozwiązanie dla wielu polskich firm produkcyjnych. – Na Ukraińców nie możemy liczyć, bowiem Polska przestała być już dla nich atrakcyjna. Do tego, pomimo licznych spekulacji, masowe powroty Polaków z Wielkiej Brytanii nie mają miejsca. Mało tego – coraz więcej fachowców decyduje się na wyjazd z całą rodziną z Wielkiej Brytanii np. do Norwegii – dodaje Barchan.
Włodzimierz Przybylski, prezes grupy kapitałowej Prima sp. z o.o. z Warki zajmującej się przetwórstwem owocowo-warzywnym, do tej pory zatrudniał handlowców z Rosji, Ukrainy, Słowenii czy Chorwacji. Teraz przyjmie większą grupę robotników z Chin.