Spowolnienie gospodarcze sprawiło, że koszty szkoleń w polskich firmach zbliżyły się się do średniej w Europie i USA. Do niedawna w przeliczeniu na etat biły na głowę przeciętnie wydatki w zachodnich przedsiębiorstwach.
Jak wynika z danych firmy doradczej PwC, o ile w 2008 r. duże polskie firmy wydawały rocznie na szkolenie jednego etatowego pracownika prawie 1,6 tys. zł, to średnia dla Europy wynosiła wtedy 1,1 tys. zł, a dla USA – 1,5 tys. zł. I to wcale nie dlatego, że kursy są u nas droższe niż w Stanach Zjednoczonych czy na zachodzie Europy. Przeciwnie – są kilkakrotnie tańsze.
Powód był inny: podczas gdy w zachodnich firmach znaczący udział mają tańsze wewnętrzne szkolenia, polscy pracodawcy kupowali większość kursów w zewnętrznych firmach. Te proporcje odwróciło dopiero spowolnienie gospodarcze. Firmy nauczyły się też korzystać z e-learningu. W rezultacie wydatki szkoleniowe spadły o 23 proc. (do 1,2 tys. zł na etat), zbliżając się do europejskiej średniej.
– Szkolenia wewnętrzne świetnie się sprawdzają. Koszty są minimalne, a zaangażowanie ludzi bardzo duże – ocenia Beata Janczur, wiceprezes ds. zarządzania zasobami ludzkimi w Lukas Banku. Latem zeszłego roku bank uruchomił program wewnętrznych szkoleń „Dzielmy się wiedzą", które prowadzi grupa 14 doświadczonych pracowników. Do końca grudnia przeszkolili ok. 400 osób z wrocławskiej centrali banku. Chętnych było jeszcze więcej.
Nie brakowało też chętnych do kariery wewnętrznych ekspertów, choć za szkoleniowe zajęcia nie otrzymują dodatkowej zapłaty. – Główna korzyść to satysfakcja i wzmocnienie pozycji w firmie. Dopiero niedawno otrzymali dodatkowo voucher na wybrane zewnętrzne szkolenie – podkreśla Beata Janczur. Dodaje,że nowy cykl programu „Dzielmy się wiedzą" będzie udostępniony także dla pracowników banku w terenie.