Jak wynika z międzynarodowego badania przeprowadzonego przez firmę doradczą Deloitte we współpracy z agencją badawczą Universum „Talenty w bankowości 2014", banki już nie są najbardziej wymarzonym miejscem pracy dla studentów ekonomii. W tym roku pozycje lidera przejął sektor dóbr szybko zbywalnych (FMCG). Największą popularnością bankowość cieszy się wciąż w Wielkiej Brytanii, Chinach, Singapurze i Hong Kongu.
- W Polsce FMCG pozostaje na pierwszym miejscu od 2008 roku, ale dystans pomiędzy tą branżą, a drugą w kolejności bankowością zmniejsza się. Oznacza to, że wkrótce banki mogą sięgnąć po pierwszą pozycję w rankingu. Sektor dóbr szybko zbywalnych zajmuje pierwsze miejsce z uwagi na wysoką rozpoznawalność marek oraz dużą różnorodność stanowisk, firm i możliwości realizacji kariery zawodowej – wyjaśnia Natalia Pisarek, Starszy Konsultant w zespole Human Capital, Dział Konsultingu Deloitte.
Na trzecim miejscu wśród polskich studentów kierunków ekonomicznych znalazł się sektor oprogramowania i usług informatycznych, który wyprzedził w tym roku audyt i księgowość. Na miejscu piątym uplasował się transport i logistyka, a na szóstym handel detaliczny. Kolejne miejsca należą do sektora ubezpieczeniowego oraz branży elektroniki i AGD.
Pokolenie Y ceni swój czas
Jak czytamy w międzynarodowym badaniu Deloitte studenci z pokolenia Y wysoko cenią sobie czas wolny – najważniejsza jest dla nich równowaga między życiem zawodowym i osobistym. Jednak w Polsce sytuacja wygląda nieco inaczej. Studenci, którzy wiążą swoją karierę z bankowością, cenią przede wszystkim stabilizację i poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia, które na świecie znalazło się na drugim miejscu. Może to wynikać z dużych obaw o znalezienie pracy po studiach w warunkach względnie wysokiego bezrobocia wśród młodego pokolenia, trudności z uzyskaniem umowy o pracę na czas nieokreślony oraz w dalszym ciągu echa kryzysu finansowego.
- Studenci w Polsce na drugim miejscu stawiają „bycie technicznym lub funkcjonalnym ekspertem", co ich koledzy w innych krajach uznali za ostatni z priorytetów. Wynika to prawdopodobnie z rosnącego odsetka osób z wyższym wykształceniem w Polsce, co jest często postrzegane jako dewaluacja dyplomu magistra i rodzi konieczność dalszej specjalizacji w konkretnej dziedzinie. Samo ukończenie studiów nie gwarantuje, że młody człowiek zdobył już miano eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie – tłumaczy Natalia Pisarek.