Przybywa specjalnych szkoleń dla top menedżerów

Specjalne szkolenia dla top menedżerów to na razie mało znana rynkowa nisza, ale i przyszłość biznesowej edukacji

Publikacja: 23.05.2012 02:46

Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Banku, ocenia, że 40 proc. wartości kursu to jego uczestnicy

Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Banku, ocenia, że 40 proc. wartości kursu to jego uczestnicy

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

– Doświadczeni menedżerowie w wieku 40 – 50 lat mają jeszcze przed sobą kilkadziesiąt lat pracy, i to w szybko zmieniających się warunkach. Oczywistym rozwiązaniem są krótkie, intensywne programy dla kadry zarządzającej, które pomogą rozwinąć określone kompetencje i zaktualizować wiedzę – twierdzi Della Bradshaw z „Financial Times" w komentarzu do listy najlepszych szkół biznesu.

Ich nazwy, w tym lidera rankingu IESE Business School w Barcelonie, pojawiają się także w zawodowych życiorysach polskich top menedżerów, którzy coraz częściej decydują się na zaawansowane programy dla kadry zarządzającej.

Studia w pigułce

– Chcąc dziś być liderem, trzeba stale uzupełniać swój arsenał środków i wymieniać doświadczenia z innymi. Trzeba czerpać inspiracje i najświeższą wiedzę, bo wiedza się starzeje. Ciągle pojawiają się nowe teorie w obszarze przywództwa i zarządzania – podkreśla Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Banku. Zasiadając od 1994 roku w zarządach różnych instytucji finansowych, skończył w tym czasie kilka zaawansowanych szkoleń dla top menedżerów. Jest m.in. absolwentem Columbia Senior Executive Programme, Program on Investment Appraisal and Management na Harvardzie oraz kursu Executive Leadership w Kellogg Graduate School of Management w Chicago.

Wszystko to krótkie, kilkumiesięczne kursy. Za to bardzo intensywne. Zdaniem Piotra Czarneckiego menedżerowie nie mają dziś czasu na roczne czy dwuletnie stacjonarne studia; są za długie i za drogie.

– Trzyipółmiesięczny execu- tive program w Harvard Business School daje tyle co półtoraroczne MBA, ale jest też bardzo intensywny. W tym czasie mieliśmy tylko dwa dni odpoczynku – wspomina szef Raiffeisen Banku.

Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, który skończył siedmiomiesięczny Advanced Management Program (AMP) w IESE Business School w Barcelonie, twierdzi, że było to trochę jak MBA w pigułce. Przygotowane specjalnie dla osób zarządzających firmą, które nie są w stanie poświęcić pracy dla nauki, a chcą pogodzić jedno z drugim. – W ekspresowym tempie można przejść przez kompendium zarządzania firmą na przykładach bardzo ciekawych studiów przypadku – wyjaśnia Dariusz Blocher.

Ta jakość ma swoją cenę. Polska edycja AMP – dwie tygodniowe sesje (po 9 godz. dziennie)   w Barcelonie plus siedem dwudniowych sesji w Warszawie – kosztuje 20 tys. EUR.

Pytanie łowcy głów

Piotr Kamiński, wiceprezes Totalizatora Sportowego i absolwent AMP, twierdzi, że w karierze każdego menedżera nadchodzi okres, gdy potrzebuje on odświeżenia wiedzy i wymiany doświadczeń, porównania, jak z rozwiązaniem problemów poradzili sobie inni na świecie.

Tę potrzebę potwierdza Borysław Czyżak, partner w Egon Zehnder International, która specjalizuje się w rekrutacji kadry zarządzającej. – Menedżer, który kończy dobrą uczelnię, a potem po kilku latach praktyki robi studia MBA, w wieku 40 – 45 lat przechodzi często okres spowolnienia rozwoju. Wtedy część osób decyduje się na zaawansowane programy szkoleniowe, traktując je jako sposób na odświeżenie wiedzy oraz kontaktów. To bardzo dobrze działa – twierdzi Borysław Czyżak.

Dodaje, że podczas rozmów z kandydatami na top stanowiska często pada pytanie o to co robią, by się  rozwijać . Nie chodzi tylko o kursy – może być to  działalność w stowarzyszeniach biznesowych, radach nadzorczych. – Ważne, by coś robić, bo w przeciwnym razie dopada ludzi wypalenie – ocenia Czyżak.

Radosław Koszewski, dyrektor programów IESE w Polsce, twierdzi, że wśród ponad 200 absolwentów polskiej edycji AMP są zarówno doświadczeni menedżerowie, jak i przedsiębiorcy. Dyplom AMP z IESE mają na przykład Marek Piechocki, założyciel i prezes LPP, oraz przedsiębiorca-polarnik Marek Kamiński.

Zdaniem Koszewskiego spora część uczestników programu ma też dyplom MBA. Po latach praktyki (wymagany jest co najmniej siedmioletni staż w zarządach) szukają czegoś, co pomoże im usystematyzować i odświeżyć wiedzę, podszlifować umiejętności, np. z zarządzania ludźmi, dając też możliwość skonfrontowania swych doświadczeń z innymi.

Uczelnia daje 60 proc.

– Obok olbrzymiej dawki praktycznej wiedzy dotyczącej najnowszych światowych trendów, nowatorskich rozwiązań w finansach, HR, marketingu, strategii czy zarządzania ryzykiem jest bardzo wiele międzyludzkich interakcji. To taki grupowy wzajemny coaching top menedżerów pod okiem bardzo dobrych profesorów – twierdzi Piotr Kamiński.

Z najnowszych badań Wharton wynika, że dla jej absolwentów inni uczestnicy szkoleń są nie mniej cennym źródłem wiedzy niż profesorowie. – Uczelnia daje ok. 50 – 60 proc. wartości całego programu. Kolejne 40 proc. to wymiana doświadczeń z innymi uczestnikami, praktykami i liderami biznesu. Dlatego bardzo ważny jest ich dobór – podkreśla Czarnecki.

Uczestnicy szkoleń dla top menedżerów   cenią je także za networking – zarówno podczas kursów, jak i po ich zakończeniu. – Program nie kończy się na sali wykładowej – podkreśla Radosław Koszewski.

Azjatycka szansa dla Polaków

Specjalistyczne kursy menedżerskie mogą być nawet bezpłatne – jeśli dofinansowuje je Unia Europejska. Tak właśnie jest w przypadku Executive Training Programme (ETP) – programu szkoleniowego skierowanego do menedżerów firm, które rozwijają lub planują rozwój współpracy biznesowej z Japonią i Koreą Płd. Jak podkreśla Justyna Kosińska z firmy Deloitte, koordynator ETP w naszym regionie, unijny program to nie tylko szansa poznania kultury i specyfiki biznesowej Japonii lub Korei. To także okazja do nawiązania kontaktów z menedżerami z różnych krajów Unii – w obecnej edycji programu planowany jest udział 60 osób. Wśród warunków jest co najmniej trzyletni staż na stanowisku kierowniczym i poparcie pracodawcy. Koszty szkolenia pokrywa Komisja Europejska, która dodatkowo przyznaje uczestnikom stypendia (26,4 tys. euro w Japonii, 24 tys. w Korei). Program przewiduje 45-tygodniowy pobyt za granicą. Na początek jest 30-tygodniowa nauka (w tym kurs językowy) na renomowanych uczelniach w Tokio lub w Seulu, a potem staż w japońskiej lub koreańskiej firmie. Tegoroczna edycja programu startuje w listopadzie (chętni mogą się zgłaszać do końca maja). Więcej na www.deloitte.com/pl/webcast

Profesorowie z Harvardu uczą przez Internet bankowców w Warszawie

W maju zakończyła się pierwsza edycja Harvard Leadership Direct – programu szkoleniowego, który Raiffeisen Bank Polska przygotował wspólnie ze szkołą biznesu Uniwersytetu Harvarda. 50 dyrektorów polskiego Raiffeisena przez pół roku szlifowało swoje umiejętności przywódcze, strategiczne, komunikacyjne oraz te związane z analizą rynkowych trendów na wykładach i warsztatach prowadzonych przez profesorów z Harvardu przy  udziale członków zarządu banku. Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska, podkreśla, że program miał bardzo konkretny cel – w krótkim czasie przygotować menedżerów do połączenia z Polbankiem. – Najlepsze, co mogliśmy zrobić, to wyposażyć ich w najnowszą wiedzę z szerokiego spektrum obszaru zarządzania  strategią, zespołami, zmianą, kończąc na procesach następujących po fuzji – zaznacza. Wysłanie takiej grupy kluczowych menedżerów na kilkumiesięczny stacjonarny kurs na Harvard byłoby niemożliwe zarówno ze względów organizacyjnych, jak i kosztowych. Udało się ich wyszkolić dzięki wirtualnej, interaktywnej klasie. – Kilka razy w tygodniu po południu wykładowcy w USA na żywo przez sieć prowadzili wykłady i warsztaty, a grupy online i czaty umożliwiały stały bezpośredni kontakt uczestników – wyjaśnia Piotr Czarnecki, który był współautorem program szkolenia.  Kolejny taki program planuje teraz dla kadry zarządzającej Polbanku. – Rynek wymaga od menedżerów stałego podwyższania kwalifikacji. My im w tym tylko pomagamy – twierdzi Piotr Czarnecki.

Co warto uwzględnić wybierając  program  menedżerski

1. Marka szkoły i jej miejsce w rankingach uczelni biznesowych. To jedno z najbardziej pewnych kryteriów wyboru zarówno w przypadku studiów MBA, jak zaawansowanych programów menedżerskich. Pomocne są rankingi „Financial Times", które oceniają szkoły oraz konkretne programy.

2. Rekomendacja uczestników. Szkoły biznesu coraz lepiej dbają o swój marketing, więc zainteresowani mogą liczyć raczej na nadmiar, niż obawiać się braku informacji. Warto jednak zapytać o opinie i szczegóły uczestników, którzy dobrymi szkoleniami chętnie chwalą się w CV i polecają je innym.

3. Sieć i programy alumni.

Networking, czyli sieć kontaktów zawodowych, to jeden z największych atutów prestiżowych studiów i kursów. Większość z nich ma profesjonalne programy alumni, które ułatwiają podtrzymanie znajomości ze współuczestnikami szkolenia z całego świata oraz nawiązanie relacji z absolwentami z innych lat.

4. Wygoda – dopasowanie programu i rozkładu zajęć do obowiązków zawodowych. Wszystkie zaawansowane kursy dla menedżerów są z założenia krótkie i bardzo intensywne. Jednak można wybrać albo nieco dłuższy program podzielony na kilka sesji (jak AMP), albo skondensowany, jednolity kurs.

Praca
Firmowy Mikołaj częściej zaprosi pracowników na świąteczną imprezę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Praca
AI ułatwi pracę menedżera i przyspieszy karierę juniora
Praca
Przybywa doświadczonych specjalistów wśród freelancerów
Praca
Europejski kraj podnosi wiek emerytalny. Zmiany już od 1 stycznia 2025
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Praca
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!