Według Departamentu Pracy USA, w maju liczba nowych ofert pracy wzrosła w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,5 proc., do 5,36 mln. To najwyższa liczba od 15 lat, czyli od czasu kiedy rząd po raz pierwszy zaczął publikować dane na ten temat. Jendocześnie jednak liczba nowych zatrudnionych drugi miesiąc z rzędu minimalnie spadała. Z kolei wskaźniki dotyczące osób zmieniających jedną pracę dla innej pozostały na praktycznie nie zmienionym poziomie.

- Te ostatnie dane są rozczarowujące, bo właśnie ludzie próbujący zamienić jedną pracę na drugą wpływają na wzrost płac, Tymczasem te wskaźniki pozostają na praktycznie nie zmienionym poziomie od ubiegłej jesieni - komentuje w "USA Today" Jeremy Schwartz, analityk Credit Suisse. Według Economic Policy Institute, liczba osób dobrowolnie opuszczających miejsca pracy (2,7 mln w maju) jest ciągle o prawie 10 proc. niższa niż w przedrecesyjnym 2007 roku.

Ekonomiści twierdzą jednak, że rosnąca liczba ofert pracy prędzej czy później przełoży się na wzrost płac. W maju na każde wolne miejsce pracy przypadało średnio 1,5 bezrobotnego (w kwietniu 1,6). Dla porównania – w szczytowym okresie recesji w 2009 roku wskaźnik ten wyniósł 6,7. Obecna sytuacja daje więc przewagę potencjalnym pracownikom w walce o lepsze warunki płacowe.

To także czynnik, na który zwróci uwagę Rezerwa Federalna, przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym rozpoczęciu serii podwyżek stóp procentowych. Stopa bezrobocia wynosi obecnie w USA 5,3 proc. i zbliża się według Fed do poziomu równowagi.