Gmina Nysa jako pierwsza w Polsce wprowadziła świadczenie pieniężne – tzw. nyski bon wychowawczy o wartości 500 zł miesięcznie. Może być przyznany na drugie i kolejne dziecko. Jego celem jest wsparcie rodzin i odwrócenie niekorzystnych wskaźników demograficznych.
Przedstawiciele samorządu chwalą się, że już po kilkunastu miesiącach od wprowadzenia świadczeń w gminie liczba zawieranych małżeństw wzrosła o 24,3 proc., a liczba urodzeń o 21,6 proc.
Skąd wzrost liczby zawieranych małżeństw? Stąd, że dzieci małżonków mają pierwszeństwo w uzyskaniu wsparcia przed tymi, których rodzice żyją na kocią łapę lub się rozwiedli. Okazuje się jednak, że takie warunki przyznawania wsparcia są niezgodne z konstytucją.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uwzględnił we wtorek skargę rzecznika praw obywatelskich. Adam Bodnar nie kwestionował możliwości pierwszeństwa w uzyskaniu świadczenia, ale podkreślał, że nie może to nikogo dyskryminować ani faworyzować. Rzecznik podważał zasadę pierwszeństwa w przyznawaniu świadczenia rodzicom biologicznym lub adopcyjnym, wychowującym dzieci wspólnie i będącym małżeństwem. Kwestionował też inne warunki pierwszeństwa, m.in. gdy pracuje co najmniej jeden rodzic, uzyskując co najmniej minimalne wynagrodzenie. Bodnar uznał, że przyjęte zasady łamią m.in. konstytucyjne prawo do równego traktowania. Ponadto w myśl ratyfikowanej przez Polskę konwencji ONZ o prawach dziecka dyskryminują one dzieci urodzone i wychowywane poza małżeństwem pod względem prawa otrzymania od władz jak najlepszych warunków życia i rozwoju.
Gmina uzasadniała zasady pierwszeństwa tym, że pieniędzy z jej budżetu nie wystarczy dla wszystkich.