Wraz z nim śledczy wezwali na przesłuchanie – choć jeszcze nie aresztowali – byłego wiceministra obrony i jednocześnie dowódcę stołecznego garnizonu Jurija Chaczaturowa. Generał jest obecnie generalnym sekretarzem Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, organizacji założonej przez Rosję w 1992 roku i zdominowanej przez nią.
– Oskarżenie sekretarza generalnego jest bez wątpienia ciosem wizerunkowym w organizację, choć za jego mianowanie odpowiadają poprzednie władze Armenii. Straty polityczne poniosą jednak przywódcy wszystkich państw, którzy zgodzili się na nominację człowieka z taką przeszłością – uważa moskiewski znawca Zakaukazia Arkadij Dubnow.
Dodatkowym problemem jest to, że obecny premier Armenii Nikol Paszinian – nim objął władzę – wielokrotnie krytykował integrację byłych krajów ZSRR, w tym wojskową. Gdy objął władzę, zapewnił jednak, że kraj nie opuści ODKB, choć domagał się zmian w jej działaniu.
Armeńska Specjalna Służba Śledcza prowadzi dochodzenia w sprawie starć policji z demonstrantami, do jakich doszło dziesięć lat temu, 1 marca 2008 roku w Erywaniu. W wyniku zaatakowania manifestantów w namiotowym miasteczku w centrum stolicy według oficjalnych danych zginęło dziesięć osób, ponad 250 zostało rannych.
W lutym 2008 roku wybuchły protesty przeciwko fałszowaniu wyborów prezydenckich, które wygrał Serż Sargsjan. Do kulminacji doszło właśnie 1 marca oraz w nocy z 1 na 2 marca, gdy władze dokonały pogromu protestujących. Ówczesny prezydent, a obecny aresztant Robert Koczarjan, wprowadził w kraju stan wyjątkowy oraz (według niepotwierdzonych informacji) wydał rozkaz postawienia armii w stan gotowości bojowej i ściągnięcia oddziałów do stolicy. Sprawę mógłby wyjaśnić ówczesny minister obrony Mikael Arutjunian. Ponieważ jednak zniknął, rozesłano za nim listy gończe.