Pompeo wyruszył już do Brukseli, gdzie będzie rozmawiał z przedstawicielami UE m.in. o stosunkach z Iranem. Z Brukseli uda się do Rosji - informuje Reuters.
Relacje USA z Iranem pozostają napięte w związku z bezwzględnym embargo na import irańskiej ropy wprowadzonym przez USA od początku maja (wcześniej, mimo nałożenia jesienią sankcji na Iran, osiem krajów korzystało z wyłączenia z embarga na import ropy z Iranu).
W związku z napiętą sytuacją USA zdecydowały się wysłać w rejon Iranu grupę bojową lotniskowca Abraham Lincoln, a także grupę zadaniową bombowców. W niedzielę jeden z dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej stwierdził, że w przeszłości lotniskowiec USA w pobliżu Iranu byłby zagrożeniem, ale obecnie może stać się celem dla irańskiej armii.
Pompeo w rozmowie z CNBC wyjaśnił, że USA zdecydowały się wysłać okręty w pobliże Iranu w odpowiedzi na doniesienia wywiadu wskazujące, iż Iran lub jego sojusznicy może chcieć zaatakować amerykańskich żołnierzy stacjonujących na Bliskim Wschodzie.
- W przypadku, gdyby Iran zdecydował się zaszkodzić amerykańskim interesom - czy to będzie w Iraku, czy Afganistanie, czy Jemenie, czy jakimkolwiek innym miejscu na Bliskim Wschodzie - jesteśmy gotowi, by odpowiedzieć w odpowiedni sposób - stwierdził Pompeo.