Sprawa zagadkowego zaginięcia Małkowskiego zaczęła się, gdy o 10 rano wyszedł z ratusza. Jedna z urzędniczek znalazła w gabinecie list do żony. Nie wiadomo, co Małkowski chciał jej przekazać, ale ta, gdy dowiedziała się o liście, zawiadomiła policję o zaginięciu męża.
– Była zaniepokojona dłuższym brakiem kontaktu z mężem– potwierdził Zbigniew Załuski, zastępca komendanta miejskiego policji w Olsztynie, który osobiście pojawił się w urzędzie. Jak się okazało, zastał Małkowskiego całego i zdrowego we własnym gabinecie.
Gdzie był wcześniej Małkowski? Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła „Rz” – u lekarza. Z kolei według Radia Olsztyn – na grobie rodziców w Pasymiu. Tam, jak twierdzi słuchacz radia, prezydent miał się głośno modlić. – Byłem w warsztacie po samochód i postanowiłem trochę pojeździć – mówił z kolei sam prezydent. Wieczorem Małkowski miał przyjść do studia regionalnej TVP i opowiedzieć o budżecie miasta. Zaproszenie przyjął, a potem odmówił. Ponoć odradził mu to adwokat.
– Prezydent od poniedziałku idzie na zaległy urlop – oświadczył wczoraj Tomasz Głażewski, wiceprezydent i szef PO w Olsztynie. Platforma rządząca miastem z ugrupowaniem Małkowskiego zerwała wczoraj koalicję i zażądała dymisji prezydenta.
To efekt artykułu „Rz”, w którym opisaliśmy, że Małkowski molestował pracujące w ratuszu urzędniczki. Jedna z nich – Anna – wyznała, że rok temu ją zgwałcił. Sprawę badała prokuratura, ale śledztwo zostało umorzone, bo kobieta nie chciała podać nazwiska sprawcy.