Mimo coraz bardziej prawdopodobnej wizji udanej ratyfikacji traktatu lizbońskiego w Sejmie Platforma chce się zabezpieczyć na wypadek konieczności odwołania się w tej sprawie do zdania Polaków. Z tego powodu przyspiesza prace nad zmianami w przepisach dotyczących referendum – dowiaduje się „Rz”.
Projekt ma być gotowy zaraz po świętach. Kiedy ewentualnie referendum miałoby się odbyć, jeszcze nie wiadomo. Krajowe Biuro Wyborcze jest jednak gotowe do jego przeprowadzenia nawet w tym roku. W budżecie ma odłożone na ten cel 93,5 mln zł. Szef biura Kazimierz Czaplicki na tyle właśnie szacuje koszty organizacji referendum.
– Mam nadzieję, że będzie kompromis i uda się ratyfikować traktat w parlamencie, ale chcemy się przygotować na ewentualną konieczność przeprowadzenia w tej sprawie referendum – potwierdza poseł PO Waldy Dzikowski, który zajmuje się opracowaniem zmian.
Podstawową obawą polityków PO nie jest wynik referendum – wiadomo, że większość opowie się w nim za ratyfikacją. Kłopotem jest przekroczenie 50-procentowej frekwencji.
A taki wymóg stawia właśnie konstytucja, by głosowanie można było uznać za ważne. Na dodatek głosowanie odbywa się tylko w kraju. Odpadają więc głosy emigrantów. Nieważność referendum oznaczałaby zaś odrzucenie przez Polskę traktatu.