36-letni Norbert Obrycki pełni funkcję marszałka od ostatnich wyborów samorządowych. W trakcie kadencji zebrał wiele pozytywnych opinii. Nawet od opozycji. Tydzień temu miesięcznik „Forbes” wybrał go człowiekiem roku.
Niespodziewanie ogłosił rezygnację. „W sytuacji wycofania mi rekomendacji do sprawowania funkcji marszałka przez partię, której jestem członkiem, a która udzieliła mi jej w grudniu 2006r., powziąłem decyzję o rezygnacji z pełnienia owej funkcji i zakończeniu pracy kierowanego przeze mnie zarządu województwa na najbliższej sesji absolutoryjnej” – napisał w komunikacie.
Musiał zrezygnować, bo większość członków zarządu wojewódzkiego PO postanowiła cofnąć mu partyjną rekomendację. Co dziwne – powody partyjnej decyzji utajniono.
– Padało wiele argumentów dotyczących sposobu prowadzenia przeze mnie urzędu i polityki kadrowej. Nie muszę się z nimi zgadzać, ale szanuję większość zarządu – mówi „Rz” Obrycki.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że usunięcie marszałka to wynik konfliktu, jaki panuje w zachodniopomorskiej Platformie. Gdy PO przejęła władzę w Szczecinie i regionie, spory zaczęły się nasilać. Pierwszy wybuchł w styczniu, gdy CBA ogłosiło raport dotyczący sprzedaży mieszkań komunalnych w Szczecinie. Zdaniem biura doszło do nieprawidłowości, a wśród transakcji, którą podważono, było kupno mieszkania przez dzisiejszego prezydenta miasta Piotra Krzystka (PO). W partii pokłócono się o to, jak rozwiązać problem i jak powinien się zachować prezydent. Na początku marca rozpętał się konflikt wokół marszałka Obryckiego. Jego zwolennicy twierdzą, że cofnięcie rekomendacji partii jest karą za to, że nie chciał się podporządkować kadrowej polityce szefa szczecińskiej PO, posła Sławomira Nitrasa. Sam poseł tej sprawy nie chce komentować.Obryckiego wsparł prezydent Krzystek. Razem pojechali do Warszawy, gdzie poskarżyli się na posła Nitrasa szefowi MSWiA Grzegorzowi Schetynie. Niewiele zdziałali.