Wszystko zaczęło się miesiąc temu, gdy Zych stracił stanowisko lidera PSL w Zielonej Górze. Ku zaskoczeniu wszystkich partyjne wybory wygrała tam minister pracy Jolanta Fedak. Tak zrodził się pomysł, by byłego marszałka Sejmu nakłonić do startu w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Zrobię wszystko, by go do tego namówić. Jest jedną z legend naszej partii i w wyborach europejskich byłby dla niej mocną lokomotywą – uważa jeden z liderów PSL Janusz Piechociński.
Józef Zych przyznaje, że w PSL namawiają go, by został europosłem. On sam patrzy na to jednak sceptycznie. Nie ukrywa, że na udział w wyborach europejskich nie ma ochoty. Naciski w partii odbiera zaś jako przymus i próbę pozbycia się go z polskiej polityki.
– Jeszcze nikt mnie nie zmusił do żadnego kandydowania–zastrzega Zych w rozmowie z „Rz”.
Józef Zych ma też żal do szefa partii Waldemara Pawlaka, którego obwinia o swoją porażkę w Zielonej Górze. Ma mu za złe, że w majowych wyborach otwarcie poparł Jolantę Fedak.
Część polityków PSL ma podobne zdanie. Mówią wręcz o nielojalności wicepremiera wobec byłego marszałka Sejmu.