– Nie mam żadnych krwiożerczych zamiarów wobec ministra Marka Sawickiego – zadeklarował wczoraj premier Donald Tusk. – Zwróciłem mu tylko delikatnie uwagę, żeby dokładniej przyglądał się tym, z którymi chce w przyszłości współpracować.
Nieoficjalnie wiadomo, że po zeszłotygodniowej dymisji szefa KRUS Romana Kwaśnickiego do wyrzucenia z rządu Sawickiego przychylał się nawet szef PSL Waldemar Pawlak. To dlatego, że nieuzgodniony wcześniej wniosek o odwołanie Kwaśnickiego Sawicki przesłał do premiera po wyjeździe prezesa PSL do Chin, co wywołało jego wściekłość. Kwaśnicki jest uważany za jego protegowanego.
Powodem jego odwołania stały się ustalenia kontroli, jakie w KRUS przeprowadzały równolegle Kancelaria Premiera i resort rolnictwa. O ile ministerialna kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości, o tyle ustalenia inspekcji z Kancelarii mówią o nepotyzmie.
– Cała ta sytuacja pokazuje, że coś poważnie szwankuje w naszej koalicji. Nikt z nas nie widział raportu z kontroli, która rzekomo wykryła w KRUS jakieś wstrząsające rzeczy – mówi polityk PSL.
Po dzisiejszym powrocie Pawlaka z Chin miało dojść do rozmowy między nim a Tuskiem. – Jeśli kontrola Kancelarii rzeczywiście wykazała nieprawidłowości, to będziemy prosić o udostępnienie jej efektów. Choćby po to, by wobec osób, które zawiniły, wyciągnąć partyjne konsekwencje – mówi Stanisław Żelichowski, szef Klubu PSL.