Posiedzenie komisji zdominowała wczoraj wielogodzinna dyskusja poświęcona posłowi Arkadiuszowi Mularczykowi (PiS). Krzysztof Matyjaszczyk z Lewicy domagał się jego wyłączenia z przesłuchania Zbigniewa Ziobry. Jak przekonywał, jako pełnomocnik Ziobry podczas postępowania przed komisją regulaminową i spraw poselskich, decydującą o uchyleniu immunitetu byłemu ministrowi, Mularczyk nie może być bezstronny. – Apeluję do pana, by się pan sam wyłączył – powtarzał Matyjaszczyk.

Ale Mularczyk robić tego nie zamierzał. Chyba że wyłączy się Sebastian Karpiniuk z PO. Tego domagał się z kolei Jacek Kurski z PiS. Stwierdził, że o braku bezstronności Karpiniuka świadczą jego wypowiedzi. Zwłaszcza ta, w której Karpiniuk przekonywał, że „gdyby Ziobro żył w słusznie minionych czasach, to byłby zdolnym enkawudzistą”.

Ostatecznie żaden z posłów nie został wyłączony. Ale na przesłuchanie Ziobry czasu już zabrakło. Jego wystąpienie trwało zaledwie pół godziny. Były minister zapewnił, że jego resort walczył z patologiami. – To właśnie walka z korupcją, szczególnie w polityce, była przyczyną ataków na PiS i nieprawdziwych informacji, że działania rządu były nielegalne – mówił.

Szef komisji Andrzej Czuma (PO) przerwał mu wypowiedź, bo Sala Kolumnowa w Sejmie była zarezerwowana do godz. 15. Jak zapowiedział Czuma, przesłuchanie będzie kontynuowane po 5 grudnia. Chyba że w przyszłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny uchyli uchwałę powołującą komisję.