Przed SdPl, ugrupowaniem Marka Borowskiego, stanęło widmo kryzysu. Kompromitujące nagrania od kilku tygodni krążyły wśród członków partii. Ujawniały kulisy pierwszej tury wyborów na przewodniczącego, które odbyły się korespondencyjnie. Niewielką przewagę zdobył Wojciech Filemonowicz. W styczniu miała być dogrywka.

Bartosz Arłukowicz, który jeszcze dwa dni temu kandydował na przewodniczącego SdPl, zarzucił swemu kontrkandydatowi Wojciechowi Filemonowiczowi nieuczciwą konkurencję. Jednocześnie anonimowi działacze SdPl w mediach opowiadali o nieprawidłowościach w finansowaniu partii.

Arkadiusz Kasznia, przewodniczący komisji skrutacyjnej w SdPl odrzuca oskarżenia. – Pozwę do sądu każdego, kto mi zarzuci fałszerstwo – mówi. W SdPl można za to usłyszeć, że Arłukowicz odszedł z partii, bo dogadał się z SLD. – Napieralski obiecał mu miejsce w Klubie Lewicy, pod warunkiem że odejdzie z SdPl jeszcze przed styczniowym rozstrzygnięciem, a poza tym pomoże Napieralskiemu odwołać Wojciecha Olejniczaka ze stanowiska szefa Klubu – nie ma wątpliwości jeden z działaczy SdPl.

Arłukowicz odrzuca zarzuty. – Będziemy współpracowali z Klubem Lewicy, ale na razie do niego nie wstąpimy. A z SdPl odszedłem, bo ta partia chce tworzyć formację konkurencyjną wobec SLD.