Poseł naraził się władzom PO ostatnimi publicznymi wystąpieniami. Falę krytyki spowodowały słowa o byłej minister rozwoju regionalnego Grażynie Gęsickiej, której zarzucił polityczną prostytucję oraz pytania o orientację seksualną prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Za Palikota przeprosił wczoraj premier Donald Tusk. Wieczorem zarząd Platformy Obywatelskiej zdecydował, że władze Klubu PO powinny ukarać kontrowersyjnego posła naganą. Dotkliwsze ma być jednak pozbawienie go funkcji przewodniczącego walczącej z nadmierną biurokracją komisji, której Palikot jest pomysłodawcą.
"Być może potraktowano moje przewodniczenie Komisji Przyjazne Państwo jako osobistą zabawkę, której odebranie miało się dla mnie okazać najbardziej bolesne. (...) Jeśli kara ma być skuteczna, powinna być sprawiedliwa, mieć bezpośredni związek z winą, a najlepiej, żeby była zrozumiała dla skazanego. Informuję, że dla mnie nie jest zrozumiała i czekam na posiedzenie klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, by dobrze ją przyswoić. Chcę być ukarany za wypowiedziane i napisane słowa, a nie za czyny, które dotychczas nie znajdowały złych ocen w Platformie" - komentuje Palikot.
Polityk podkreśla, że "jest w PO" i "chce być dla tej partii pożytecznym". "Może więc powinienem spalić swoją kukłę przed Sejmem, żeby odczynić złe duchy, a dobrym duchom oddać się – nago, jak żąda „Dziennik” – i zawierzyć im swoją przyszłość? Są jakieś dobre duchy?" - pyta na blogu.
"Cham zawinił, przewodniczącego powiesili" - napisał Palikot.
[srodtytul]Chlebowski: kara najsurowsza z możliwych[/srodtytul]