Intensywniejsze, bardziej osobiste, częstsze – takie według założeń przedstawionych na kongresie PiS przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego mają być kontakty parlamentarzystów tej partii z wyborcami. Nowe obowiązki zapisano w statucie, mają być ewidencjonowane w specjalnej karcie posła.
– Władze chcą, byśmy pojawiali się na wszystkich uroczystościach i prowadzili indywidualne spotkania z wyborcami w terenie – opowiada polityk PiS. – Prezes sugerował, że w przededniu kampanii wyborczych warto wrócić do metody „door to door”.
– Nic mi nie wiadomo na temat intensyfikacji spotkań bezpośrednich. Jeśli będzie taka koncepcja i dostaniemy polecenie, to oczywiście będę ją realizował – mówi „Rz” poseł Adam Hofman (PiS).
Ale ten pomysł Kaczyńskiego nie budzi entuzjazmu wśród parlamentarzystów. – Od drzwi do drzwi chodziłem w trakcie kampanii wyborczych. Nie wiem, czy teraz jest to dobry pomysł – mówi poseł Paweł Poncyljusz (PiS). Uważa, że na kontakt z wyborcami poświęca wystarczająco dużo czasu w ramach cotygodniowych dyżurów. – Zdarza się, że potrzeba dodatkowych kontaktów, ale takich przypadków jest nie więcej niż 15 w roku.
Inny klubowy kolega parlamentarzysty stawia sprawę otwarcie: – Liczba spotkań jest wystarczająca. Spotkania w powiatach, w biurze, praca w Sejmie, posiedzenia klubu i ciał statutowych. Na większą aktywność, np. chodzenie od drzwi do drzwi, nie starcza czasu – twierdzi i zaznacza, że na intensyfikację działań przyjdzie czas w kampanii wyborczej. – Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego odbyliśmy ponad sześć tysięcy terenowych spotkań.