PiS organizuje w czwartek debatę "Fundusze Europejskie – realistyczne spojrzenie na przyszłość". Eksperci i naukowcy mają ocenić starania rządu o zabezpieczenie polskich interesów w unijnej perspektywie budżetowej na lata 2014 – 2020.
– Padnie pytanie na przykład o 300 mld zł z UE, które PO w trakcie kampanii wyborczej zobowiązywała się z Unii pozyskać – mówi "Rz" eurodeputowany Tomasz Poręba, który poprowadzi debatę.
Na finiszu kampanii PO wyemitowała serię spotów, w których liderzy tej partii deklarowali, że tylko oni są w stanie zapewnić Polsce dofinansowanie z unijnych środków na poziomie 300 mld zł, czyli według ówczesnego przelicznika około 80 mld euro. Tymczasem 6 października 2011 r. Komisja Europejska przedstawiła pakiet rozporządzeń dotyczących polityki spójności na lata 2014 – 2020. Według tej propozycji KE budżet polityki spójności miałby wynosić ok. 336 mld euro.
– Już dziś wiadomo, że w najlepszym wypadku możemy liczyć na ok. 70 mld euro, czyli znacznie mniej, niż obiecywał premier Tusk – wytyka Poręba. – Pytanie, co zrobiono w trakcie polskiej prezydencji, by wywalczyć wyższe dofinansowanie – dodaje.
Według naszych informatorów PiS chce też krytykować rząd, że nie podjął zdecydowanych działań zmierzających do zablokowania innego pomysłu KE – wydzielenia z Funduszu Spójności 10 mld euro na nowy fundusz Łącząc Europę. Środki z niego miałyby służyć sfinansowaniu inwestycji transportowych, ale o przyznaniu ich na drodze konkursu decydowałaby KE.