– To efekt zamachu?
– Nie wierzę w tę wersję. Czekam na zbadanie przez biegłych próbek z wraku. Nie ufam prokuraturze, dlatego oczekuję prostego, dobrze udokumentowanego komunikatu: co było na wraku i skąd się wzięło.
Ani zamach, ani Miller
Istotnym rozmówcą jest były minister infrastruktury w rządach PiS Jerzy Polaczek. W pierwszych miesiącach po Smoleńsku to on zajmował się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy. W finale Jarosław Kaczyński postawił na Macierewicza, który – w przeciwieństwie do Polaczka – jest politycznym buldogiem. – W historii badania katastrof nie było przypadku, aby władze popełniły aż tak rażące zaniedbania – mówi Polaczek, długo wyliczając swe zastrzeżenia do rządu.
– Ale czy to wszystko znaczy, że Macierewicz ma prawo mówić o zamachu?
– Nie chcę się wypowiadać na ten temat.
W zespole Macierewicza nie pracuje.
Do Macierewicza zastrzeżenia ma też charyzmatyczny senator Bogdan Pęk. – Wkurza mnie chlapanie Macierewicza. Po co on opowiada o trzech osobach, które przeżyły katastrofę? Niech nie mówi tego, czego nie wie.
Ale rząd krytykuje jeszcze ostrzej: – Władza dopuściła się skandalicznych zaniedbań. Patrzę na to z przerażeniem. Na pewno nie brzoza doprowadziła do katastrofy. Ale jakie były przyczyny, po prostu nie wiem – przyznaje Pęk.
Macierewicza delikatnie broni były rzecznik rządu Kaczyńskiego Jan Dziedziczak: – Nie wiem, jakie są przyczyny katastrofy. Wersja rosyjska ani rządowa absolutnie nie budzą mojego zaufania. Ale wierzę, że kiedy zespół Antoniego Macierewicza skończy pracę, zbliżymy się do prawdy.
Były szef „Solidarności" Janusz Śniadek, dziś poseł PiS: – Nie można dyskredytować tych, którzy stawiają pytania. Nagrania z wieży zniknęły, zniknęli kontrolerzy, zacierano ślady. Czy wierzę w zamach? Wierzę, że państwo polskie nie wyjaśniło okoliczności katastrofy. Poprzestaję na tym. Nie próbuję formułować żadnych radykalnych tez, zwłaszcza takich, które służą ośmieszeniu ludzi, którzy nie wierzą w wersje rządu.
Były wiceszef MSZ Witold Waszczykowski: – Nie zgadzam się na alternatywę: albo przyjmuję wersję rządową, albo muszę wierzyć w wersję Macierewicza. Nie wiem, jakie są przyczyny katastrofy. Ale wiem, że rząd robi wiele, żeby je ukryć.
Młodzi wierzą
W rozmowie z „Rz" tezy o możliwym zamachu popierają politycy młodszego pokolenia, tacy jak Andrzej Duda, Mariusz Antoni Kamiński czy Jarosław Sellin, choć wśród posłów PiS panuje przekonanie, że wszyscy oni wątpią w macierewiczowską wizję.
Na pytanie Bolesława Piechy „Cui bono? Kto miałby na tym skorzystać?", wszyscy oni wskazują na Moskwę. A Duda dodaje: – Nie mogę wykluczyć, że ludzie z polskiego rządu mają z tym coś wspólnego.
Tyle że wszyscy oni – jak większość posłów PiS, z którymi rozmawialiśmy – nie zna raportów smoleńskiego zespołu PiS.
W rozmowie z „Rz" sam Macierewicz przyznaje, że wielu parlamentarzystów PiS nawet nie czyta kolejnych jego publikacji. Podczas obrad – jak w minionym tygodniu – siedzą w dalszych rzędach, grzebiąc w telefonach lub tabletach.
Po trzech latach od katastrofy w szeregi PiS zakradło się zmęczenie. Nawet tegoroczne obchody rocznicy smoleńskiej były wyjątkowo stonowane. Jarosław Kaczyński mobilizował swych zwolenników, ale nie posyłał ich na barykady. Choć Antoni Macierewicz wszem i wobec mówił o zamachu, Kaczyński unikał ostrych słów. A już w piątek PiS postanowił wrócić do gospodarczego oblicza z jesieni minionego roku i zorganizował debatę na temat otwartych funduszy emerytalnych. Ale Smoleńsk wróci. Najpóźniej za rok, na progu kampanii wyborczej. Dla wątpiących zarówno w wersję rządu, jak i raporty Macierewicza zrobi się jeszcze mniej miejsca.