Rzeczpospolita: Donald Trump, który będzie ubiegał się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich w USA, proponuje kolejne kontrowersyjne rozwiązania. Trump jest bardzo bogaty i pochodzi spoza polityki. To częste w amerykańskiej polityce?
Prof. Bohdan Szklarski: Milionerów w amerykańskiej polityce nie brakuje, niemalże każdy senator i gubernator jest milionerem. Ale to są ludzie, którzy należą do świata polityki i równolegle prowadzą biznes. Mitt Romney jest bardzo bogatym człowiekiem, ale nie traktujemy go jako milionera, który ubiegał się o urząd prezydenta, tylko jako polityka, który jest bogaty.
Czy w przeszłości zdarzało się, by o prezydenturę ubiegali się bogaci biznesmeni spoza polityki?
Poza Rossem Perotem, który w 1992 roku ubiegał się o prezydenturę jako kandydat bezpartyjny, chyba nikogo takiego nie było. Ale Perot to zupełnie inny przypadek niż Trump. Nie był właścicielem nieruchomości czy człowiekiem, który dorobił się na giełdzie, lecz nafciarzem z dorobkiem.
Steve Jobs albo Bill Gates mogliby powalczyć o prezydenturę?
Byliby dużo poważniejszymi kandydatami niż Donald Trump. Wszak oni realizowali american dream: budowali swoje firmy od zera, dawali innym pracę. Jednak najczęściej ludzie bogaci jak John Rockefeller czy Andrew Mellon, nie myśleli o karierze politycznej, wystarczały im nieformalne wpływy w świecie polityki, które zyskiwali dzięki swoim majątkom.