Amerykanista: Bańka Donalda Trumpa niebawem pryśnie

Steve Jobs lub Bill Gates byliby dużo poważniejszymi kandydatami na prezydenta niż Donald Trump - mówi Bohdan Szklarski, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Aktualizacja: 19.08.2015 06:37 Publikacja: 18.08.2015 21:05

Amerykanista: Bańka Donalda Trumpa niebawem pryśnie

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Donald Trump, który będzie ubiegał się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich w USA, proponuje kolejne kontrowersyjne rozwiązania. Trump jest bardzo bogaty i pochodzi spoza polityki. To częste w amerykańskiej polityce?

Prof. Bohdan Szklarski:
Milionerów w amerykańskiej polityce nie brakuje, niemalże każdy senator i gubernator jest milionerem. Ale to są ludzie, którzy należą do świata polityki i równolegle prowadzą biznes. Mitt Romney jest bardzo bogatym człowiekiem, ale nie traktujemy go jako milionera, który ubiegał się o urząd prezydenta, tylko jako polityka, który jest bogaty.

Czy w przeszłości zdarzało się, by o prezydenturę ubiegali się bogaci biznesmeni spoza polityki?

Poza Rossem Perotem, który w 1992 roku ubiegał się o prezydenturę jako kandydat bezpartyjny, chyba nikogo takiego nie było. Ale Perot to zupełnie inny przypadek niż Trump. Nie był właścicielem nieruchomości czy człowiekiem, który dorobił się na giełdzie, lecz nafciarzem z dorobkiem.

Steve Jobs albo Bill Gates mogliby powalczyć o prezydenturę?

Byliby dużo poważniejszymi kandydatami niż Donald Trump. Wszak oni realizowali american dream: budowali swoje firmy od zera, dawali innym pracę. Jednak najczęściej ludzie bogaci jak John Rockefeller czy Andrew Mellon, nie myśleli o karierze politycznej, wystarczały im nieformalne wpływy w świecie polityki, które zyskiwali dzięki swoim majątkom.

Ale przecież gubernatorami stawali się ludzie niezwiązani z polityką, jak choćby Arnold Schwarzenegger...

Gubernatorem Minnesoty był profesjonalny zapaśnik Jesse „The Body" Ventura, senatorem z Minnesoty jest komik Al Franken. Schwarzenegger też nie był wcześniej związany z polityką. Gdyby nie to, że urodził się w Austrii, a prezydentem USA nie może zostać ktoś, kto urodził się poza granicami kraju, kto wie, czy nie miałby szansy na prezydenturę. Ale startowałby nie jako aktor, ale jako polityk, który sprawdził się na stanowisku gubernatora.

A Ronald Reagan? Wiele osób traktuje go jako aktora, który został prezydentem.

Nie można tak mówić. Ronald Reagan był aktorem do początku lat 50., potem został politykiem. Najpierw był przywódcą związkowym, potem objazdowym mówcą politycznym. Sprawdził się jako gubernator stanu California, ubiegał się o nominację już w roku 1976, a w 1980 został prezydentem. Nikt w USA nie traktował go jako człowieka spoza polityki.

A Donald Trump ma szansę na nominację?

Gdyby Partia Republikańska nominowała na swojego kandydata Donalda Trumpa, okazałaby się partią samobójców. Trump ma wysokie wyniki sondażowe, bo głosi populistyczne hasła i jest popularny, ale nie ma realnego poparcia obywateli. Łatwo mu się dopasowywać do trendów i poruszać tematy gorące w polityce, bo nie piastuje żadnej publicznej funkcji, w przeciwieństwie do pozostałych kandydatów, którzy są senatorami albo gubernatorami, więc są odpowiedzialni przed swoimi wyborcami. A sztucznie napompowana bańka Trumpa pryśnie, jak tylko pozostali kandydaci w pełni rozkręcą swoje kampanie.

Polityka
Trump mówi o wojnie na Ukrainie i spotkaniu z Putinem. „Mam już tego dość”
Polityka
Były szef FBI James Comey ma poważne kłopoty. Powód: zdjęcie cyfr „86 47” z muszli na piasku
Polityka
Rumunia: NATO wstrzymuje oddech przed wyborami prezydenckimi
Polityka
Szczyt NATO w Hadze. „Zełenski może nie być mile widziany"
Polityka
Euforia w Syrii. Trump obiecuje znieść sankcje