Łódzki poseł PO Cezary Grabarczyk pełnił w przeszłości ważne funkcje publiczne. Był ministrem infrastruktury, wicemarszałkiem Sejmu, a od września 2014 roku ministrem sprawiedliwości. Z tego ostatniego stanowiska była premier Ewa Kopacz zdymisjonowała go już po ośmiu miesiącach. Powodem była afera z pozwoleniem na broń. Dzięki znajomościom w łódzkiej komendzie polityk miał uzyskać je bez prawidłowo zdanych egzaminów.
W czasie gdy Grabarczyk szefował Ministerstwu Sprawiedliwości, podległy mu resort zawarł wyjątkowo korzystną umowę z jego asystentem. Wiemy to dzięki Najwyższej Izbie Kontroli.
Co roku bada ona wykonanie budżetu najważniejszych urzędów. W raporcie za 2015 roku nie wystawiła Ministerstwu Sprawiedliwości oceny pozytywnej, lecz tzw. opisową. Powodem były m.in. kontrowersje wokół umowy-zlecenia z asystentem Grabarczyka, który wówczas był jednocześnie zatrudniony w jego biurze poselskim.
Z wystąpienia pokontrolnego NIK wynika, że 21 stycznia ubiegłego roku umowę zawarła ówczesna dyrektor generalna ministerstwa Eliza Wójcik. Przewidywała, że pracownik biura poselskiego Grabarczyka będzie w resorcie zapewniał wsparcie „w zakresie kontaktów ze związkami zawodowymi, organizacjami pozarządowymi i partiami politycznymi" oraz przygotowywał przemówienia swojego szefa.
Problem w tym, że niemal identyczne obowiązki spoczywają na członkach gabinetu politycznego. Zgodnie z regulaminem organizacyjnym resortu zajmują się oni m.in. współdziałaniem ministra z organami „partii politycznych, związków zawodowych i organizacji społecznych".