Panią kanclerz czekają w najbliższym czasie ważne decyzje. Musi zaakceptować kandydata na prezydenta, uporządkować relacje z siostrzaną bawarską CSU i ogłosić publicznie, że będzie walczyć o kolejną kadencję po wygranych przez CDU wyborach do Bundestagu. Jednak Merkel nie ma na razie nic do powiedzenia, przynajmniej publicznie.
Przy tym nikt nie wątpi, że nie zrezygnuje z kandydowania po raz czwarty z rzędu na stanowisko szefa rządu. Swoją decyzję ogłosić musi najpóźniej z początkiem przyszłego miesiąca na zjeździe CDU. – Czeka do końca ze względów taktycznych – tłumaczy na łamach tabloidu „Bild" Matthias Jung z instytutu badania opinii publicznej Forschungsgruppe Wahlen. Jego zdaniem wcześniejsze oficjalne zgłoszenie kandydatury ułatwiłoby krytykom zadanie. Nie brak ich w samej CDU.
Ostatnio Norbert Röttgen (CDU), szef Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu, skrytykował ostro pozytywne stanowisko rządu wobec planów międzynarodowego konsorcjum na czele z Gazpromem budowy drugiej nitki bałtyckiego gazociągu Nord Stream. – Przedsięwzięcie to jest sprzeczne także z interesem Polski i Ukrainy – udowadnia. Przyjęte to zostało jako krytyka nie tylko wicekanclerza Sigmara Gabriela (SPD) zwolennika gazociągu, ale także samej pani kanclerz, która nie wypowiada się publicznie w tej sprawie.
Słowa Röttgena nie świadczą jednak o powszechnych nastrojach buntowniczych w CDU. Panuje przekonanie, że nie ma innego polityka, który mógłby lepiej niż Merkel spełniać rolę lokomotywy wyborczej CDU. Mimo, że jak wynika z ostatniego sondażu instytutu TSN, z poparciem 59 proc. respondentów utraciła już dawno pozycję najbardziej popularnego polityka RFN. Wyprzedzają ją szef dyplomacji i jeden z liderów SPD Frank-Walter Steinmeier (72 proc.) oraz Wolfgang Schäuble, minister finansów z CDU. Partia traci też w sondażach, ale wspólnie z CSU ma nadal 32–33 proc. poparcia.
Przy takim wyniku wyborów za niespełna rok przewodnicząca CDU otrzyma misję tworzenia nowego rządu. Pewnym koalicjantem jest bawarska CSU. To jednak nie wystarczy. Obecny koalicjant, jakim jest SPD, rozważa utworzenie rządu z udziałem Zielonych oraz postkomunistów z ugrupowania Lewica.