Reklama

Nie chcą futrzarskiego lobby

Fundacja Viva! piętnuje hodowlę zwierząt futerkowych. A PiS rozważa zakazanie takiej działalności w Polsce.

Aktualizacja: 31.01.2017 16:42 Publikacja: 30.01.2017 18:45

Foto: 123RF, fot. Yulia Zhukova

Obecność chorych, konających, a nawet rozkładających się zwierząt oraz zaniedbane klatki, w których trudno o wodę pitną – tak ma wyglądać rzeczywistość na wielu polskich fermach norek, lisów, szynszyli i jenotów. To wniosek z raportu, który we wtorek przedstawi Fundacja Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt – Viva!.

Raport powstał w wyniku śledztwa, które w latach 2014–2015 aktywiści fundacji przeprowadzili na ponad 40 fermach z ponad 700 zarejestrowanych w Polsce. – Zazwyczaj działaliśmy bez zgody właścicieli ferm. W przeciwnym razie moglibyśmy zobaczyć tylko to, co chcą pokazać hodowcy – mówi współautorka raportu Martyna Kozłowska.

Z dokumentu wynika, że aktywistom udało się natrafić na kilka przypadków zwierząt w tak złym stanie, że konieczna była interwencja policji. Jeden z hodowców został już prawomocnie skazany. Dlaczego Viva! zdecydowała się na śledztwo? Bo pod względem liczby zwierząt hodowanych na futro Polska jest na drugim miejscu w Europie. Co roku zabija się u nas 8 mln zwierząt.

W raporcie można przeczytać, że mimo dużej skali tego biznesu, nie jest on pod wystarczającym nadzorem. Fundacja Viva! przeanalizowała dane ponad 2,7 tys. kontroli weterynaryjnych. Wynika z nich, że średni czas kontroli dobrostanu zwierząt na fermie wynosi 86 minut. – Obliczyliśmy, że osoba kontrolująca stan kilkudziesięciu tysięcy norek w tak krótkim czasie musiałaby biec przez fermę z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę – mówi Martyna Kozłowska.

Zdaniem Fundacji Viva! działalność ferm budzi wątpliwości nie tylko z powodu krzywdzenia zwierząt, ale również dlatego, że przyczynia się do degradacji środowiska, a uciekające z ferm norki amerykańskie negatywnie wpływają na ekosystem. „Do końca lat 90. XX w. norka amerykańska skolonizowała niemal cały teren naszego kraju" – głosi raport.

Reklama
Reklama

Co na to hodowcy? Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych podkreśla, że „potępia wszystkie przypadki łamania przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt", ale „sprzeciwia się też stosowaniu zasady odpowiedzialności zbiorowej". – Spełniamy wszystkie przepisy prawa krajowego i unijnego dotyczące dobrostanu zwierząt. Członkowie związku zobowiązali się również do przestrzegania dobrowolnego kodeksu dobrych praktyk. Jesteśmy gwarantem najwyższej jakości hodowli – mówi prezes związku Daniel Chmielewski.

Związek powołuje się też na dane Ministerstwa Rolnictwa, z których wynika, że branża zatrudnia nawet 50 tys. osób. Fundacja Viva! uważa jednak, że te szacunki są zawyżone, a fermy negatywnie wpływają na społeczności lokalne, m.in. przyczyniając się do spadku cen gruntów.

Kozłowska dodaje, że żadna hodowla nie oferuje zwierzętom dobrych warunków. – Wielkość klatki regulowana prawem jest za mała. To tak, jakby człowiek spędził całe życie w pomieszczeniu wielkości dużej lodówki – zaznacza.

Te argumenty coraz częściej trafiają do polityków. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy, że prezes PiS Jarosław Kaczyński popiera nowelizację, która powstaje w Parlamentarnym Zespole Przyjaciół Zwierząt i przewiduje m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych. – Niektórzy z zewnątrz traktują Polskę jako kraj, gdzie wszystko można, chociaż w ich krajach tego nie można. Trzeba z tym skończyć – mówił Kaczyński w Radiu Łódź.

Fundacja Viva! zauważa jednak, że z biznesem futerkowym związanych jest wielu polityków partii rządzącej. W raporcie można znaleźć nazwiska kilku posłów PiS, w tym ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, którzy na stronie internetowej fundacji jednego z hodowców norek byli przedstawiani jako jej eksperci.

Czy PiS wzorem kilku innych europejskich państw zdecyduje się na zakaz hodowli zwierząt na futra? – Trudno to ocenić. Głos prezesa w PiS ma niezwykłe znaczenie, jednak futrzarskie lobby też jest silne – mówi Paweł Suski z PO, szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt.

Reklama
Reklama

Martyna Kozłowska jest optymistką. – Szanse na taki zakaz są większe niż kiedykolwiek wcześniej – mówi.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: w.ferfecki@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jarosław Kaczyński: PiS przygotował projekt zmian w ochronie zdrowia
Polityka
Rzecznik rządu: PiS z Konfederacją i Braunem u władzy to najgorszy scenariusz dla Polski
Polityka
Co musi poprawić Donald Tusk? O to zapytano wyborców różnych partii
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Święta u polityków. Pałac bez Chanuki, Sejm bez szopki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama