Bronisław Komorowski zaproszenie do zorganizowania Instytutu swojego imienia w salach Zamku Królewskiego otrzymał od byłego już dyrektora Zamku prof. Andrzeja Rottermunda, którego ideą było, by każdy z byłych żyjących prezydentów miał w zamkowych salach swoje biura.
Bronisław Komorowski wynajął od Zamku po preferencyjnych cenach pokoje w należące do tzw. Apartamentu Jacka Ogrodzkiego. Za swoje biuro o powierzchni 72 m.kw. płacił niecałe 2 tys. zł miesięcznie, a jego Fundacja, za 50-metrowy lokal Instytutu im. Bronisława Komorowskiego płaciła 3,7 tys. zł.
Po upływie terminu umowy z końcem 2016 roku odmówiono jej przedłużenia. Jak mówi Onetowi Bronisław Komorowski, nowa dyrekcja Zamku Królewskiego nie chciała Instytutowi wynająć nawet sal na konferencje z Lechem Wałęsą i Aleksandrem Kwaśniewskim.
Dyrekcja Zamku Królewskiego zapewnia, że decyzja o wyprowadzce biura i fundacji byłego prezydenta związana była wyłącznie z upływem terminu, na który opiewała umowa. Jak jednak mówi współpracownik Bronisława Komorowskiego, taka decyzja zapadła po naciskach ze strony Ministerstwa Kultury.
W ubiegłym roku zdecydowano o odebraniu byłym prezydentom ochrony BOR podczas ich wizyt zagranicznych. W maju tego roku zapadła decyzja, że Biuro Ochrony Rządu nie będzie strzegło ich domów.