Giertych uznał, że za wysokie notowania rządu odpowiada w części opozycja, która "tłumacząc, że jest zamach stanu i dyktatura - sam się do tego przyczyniłem - powoduje sytuację, że ludzie się boją - skomentował w TVN24.
Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość nie zdecyduje się na zmianę Beaty Szydło na stanowisku premiera na Jarosława Kaczyńskiego. - Myślę, że wygodna jest pozycja, którą ma obecnie Jarosław Kaczyński. Pytanie, jak wytrzymuje psychicznie pani premier sytuację, w której jest pasem transmisyjnym decyzji prezesa. Ale zdaje się, że wytrzymuje całkiem dobrze, więc nie sądzę, żeby się premier zmienił - powiedział.
Giertych, który sam stracił stanowisko ministra edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, po rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR w 2007 roku (zastąpił go Ryszard Legutko), jest zdania, że zapowiadane przez premier zmiany w rządzie będą "kosmetyczne". - Szczerze mówiąc, jak miałbym się spodziewać, to na końcu komunikatu takiego, że "likwidujemy jakieś ministerstwo (...) i to jest ta zmiana, a reszta ekipy jest po prostu super i jedziemy dalej". Tak bym się spodziewał.
Według Giertycha spokojny ministerialnej teki może być szef resortu środowiska Jan Szyszko. - To by mogło wzburzyć głównego sojusznika Jarosława Kaczyńskiego, czyli ojca dyrektora (Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja - przyp. red.), a to by było bardzo niekorzystne - skomentował. - Być może Adamowi Bielanowi uda się wywalić ministra Waszczykowskiego, bo o tym zdaje się od dawna marzy. To będzie chyba jedyna taka pozycja, która jest wątpliwa ze względu na ambicję - dodał.
Z kolei ewentualne zastąpienie ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego obecnym szefem gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztofem Szczerskim zdaniem byłego wicepremiera oznaczałoby "że prezydent publicznie dał się skorumpować politycznie". - To by jeszcze bardziej poniżyło w moim przekonaniu głowę państwa, że za ochłap, który może być zmieniony za chwilę, oddaje wpływ na sądy - tłumaczył.