Ciągle jeszcze nie wyszły poza etap sondażowy, czyli omawiane są poszczególne punkty przyszłego programu rządowego pod kątem tego, czy w ogóle jest możliwe porozumienie. Dopiero po pozytywnych ustaleniach sondażowych rozpocząć się mogą właściwe negocjacje koalicyjne. Przy tym perspektywa porozumienia musi być realna we wszystkich sprawach.

– Jeżeli  w najbliższych dniach uda się dojść do porozumienia w kilku sprawach, to już z końcem tego tygodnia rozmowy sondażowe mogą się przekształcić w negocjacje koalicyjne – twierdzi Christian Lindner, szef FDP. Do tej pory oceniał szanse koalicji zwanej Jamajką na 50:50 i raz po raz głosił, że nie sposób wykluczyć nowych wyborów.

– Jeżeli rozpoczną się prawdziwe negocjacje koalicyjne, można będzie uznać, że wszystkie przeszkody zostały już usunięte. Żadna partia nie wycofa się na tym etapie, zdając sobie sprawę, że zostałaby obciążona winą za fiasko całego projektu, a co za tym idzie – znacznymi stratami w przedterminowych wyborach – mówi „Rzeczpospolitej" Jochen Staadt, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Musiałyby się odbyć w najbliższym czasie, gdyż byłaby to jedyna droga wyjścia z politycznego impasu. Wygląda na to, że polityczny pat Niemcom nie grozi, mimo że nadal istnieją poważne rozbieżności pomiędzy uczestnikami przyszłej koalicji w sprawach dotyczących ochrony  środowiska oraz migracji. Jak piszą niemieckie media, do uzgodnienia pozostaje w sumie ponad sto konkretnych punktów. Ale w wielu innych sprawach, takich jak ochrona zdrowia, szkolnictwo, digitalizacja porozumienie już osiągnięto.

Umiarkowany optymizm zapanował, gdy Zieloni złagodzili stanowisko w sprawie używania węgla do celów energetycznych oraz zaniechania produkcji silników spalinowych. – Dotychczasowy wynik negocjacji dla Zielonych to 0:10 – twierdzi Anton Hofreiter, szef frakcji Zielonych w Bundestagu. Inni politycy partii ostrzegają Angelę Merkel, że nie może w nieskończoność dociskać Zielonych do muru i oczekują koncesji w sprawach imigracji, jak chociażby liberalizacji przepisów łączenia rodzin.

25 listopada odbędzie się zjazd Zielonych, na którym zapaść mają ostateczne decyzje o uczestnictwu w Jamajce. Wcześniej decyzje tego rodzaju podejmą gremia kierownicze FDP, CDU i CSU. Tutaj niespodzianek nie będzie. Wszystko w rękach Zielonych, a właściwie tzw. frakcji realos w partii, która jest zdania, że udział w rządach wymaga poświęceń. Tak więc dopiero dwa miesiące po wyborach rozpocznie się zasadniczy etap negocjacji koalicyjnych. Efektem ma być liczący ok. 200 stron układ koalicyjny, będący czymś w rodzaju konstytucji przyszłego rządu. Z tym dokumentem będą musiały być zgodne wszystkie jego decyzje. Do tego daleko. Tuż po wyborach Angela Merkel obiecywała, że koalicja powstanie przed Bożym Narodzeniem. Nie jest to niemożliwe, chociaż mało prawdopodobne.