Rzeczpospolita: Czy pan ma kompetencje do zajmowania stanowiska szefa Ministerstwa Środowiska?
Henryk Kowalczyk: Nie trzeba bardzo szczegółowo znać się na wszystkich zwierzętach i roślinach, żeby zostać ministrem środowiska. Potrzebny jest dystans, który mi pomógł m.in. przy prawie łowieckim, gdzie nie jestem ani wyjątkowym ekologiem, ani myśliwym. Dystans pozwala mieć trzeźwe spojrzenie na różne środowiska i problemy. Ponadto, w wielu kwestiach współpracuję ze specjalistami w danej dziedzinie.
(…)
Jan Szyszko panu doradza?
Spotykamy się. Czasem pytam o jakieś szczegółowe rzeczy.