Od sierpnia wywozem śmieci na Mokotowie zajmuje się Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, które przejęło obowiązek od prywatnej firmy Lekaro. Podpisana z nią przez miasto umowa zakładała limit środków na odbiór odpadów. Ten wyczerpał się już w kwietniu. Ratusz rozpisał więc nowy przetarg, ale nie zgłosił się żaden chętny. Z wolnej ręki kontrakt, obowiązujący od 1 sierpnia, otrzymało MPO.
Przedsiębiorstwo przyznało, że dostało "niezwykle trudne zadanie przygotowania w zaledwie dwa tygodnie obsługi w zakresie odbioru i zagospodarowania odpadów komunalnych" i występują problemy z odbiorem śmieci. - Jednak wszystkie te problemy na bieżąco będą usuwane, tak aby mieszkańcy w jak najmniejszym stopniu odczuli zmianę operatora – zapewniała Wiesława Rudzka, rzeczniczka spółki.
W niedzielę konferencję prasową w sprawie śmieci zwołał Patryk Jaki. - Z Warszawy chcą nam zrobić drugi Neapol. Chcą zrobić miasto, które zamiast z nowoczesną metropolią, będzie kojarzyło się z bałaganem śmieciowym - ocenił kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy. - Nie możemy na to pozwolić. Nie możemy Warszawy pozostawić nieodpowiedzialnym ludziom Hanny Gronkiewicz-Waltz i Rafała Trzaskowskiego - wzywał.
- Jak się dowiedzieli, że robimy tu konferencję prasową, to zaraz wezwali śmieciarki, ale jak widać gołym okiem, te śmieciarki nie są w stanie pomieścić śmieci, które znajdują się na Mokotowie - dodał. - Jakbym był złośliwy, to bym powiedział, że jeszcze nie jestem prezydentem, a już jestem skuteczny. Moja konferencja i Mokotów na chwilę jest czysty, ale tu nie chodzi o to, żeby Mokotów na chwilę był czysty, tylko żeby stosować rozwiązania systemowe - wskazał Jaki.
Polityk zapowiedział utworzenie "patrolu śmieciowego", wspartego specjalną stroną internetową i profilem na Twitterze. Patrol "będzie codziennie sprawdzał, jak wygląda sytuacja śmieciowa w Warszawie, zbierał zgłoszenia od mieszkańców Warszawy i zgłaszał do ratusza, żeby natychmiast Warszawę sprzątnąć".