Politycy różnych opcji na różnoraki sposób wyrażali dziś swoje oburzenie po przeciekach na temat negocjacji z USA w sprawie tarczy antyrakietowej.
- Przecieki z rozmowy to ostatni sygnał alarmowy dla polityków, by ograniczyć język konfliktu i obszar sporu na linii rząd-prezydent - grzmiał Jarosław Gowin z PO. Poseł wyjaśnił, że należy wyeliminować ważne kwestie polityki zagranicznej z wewnętrznych rozgrywek.
Eurodeputowany Adam Bielan przypomniał, że według doniesień medialnych 10 lipca miała się odbyć w Belwederze ceremonia podpisania umowy o tarczy. Europoseł PiS dodał, że jeśli okazałoby się, że premier Donald Tusk zrezygnował z podpisania umowy, bo nie chciał, by doszło do tego w siedzibie prezydenta, to byłaby to sprawa bulwersująca. Zdaniem europosła sprawą powinna się wtedy zająć komisja śledcza - o ile nie Trybunał Stanu.
- Dyskusja o przebiegu rozmowy Lecha Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim odwraca uwagę opinii publicznej od istoty problemu - uważa z kolei Wojciech Olejniczak. Poseł Lewicy wyjaśnił, że zamiast koncentrować się na warunkach umowy z Amerykanami, wszyscy zastanawiają się, kto jest źródłem przecieku do prasy.
Według Janusza Piechocińskiego z PSL opinia publiczna jest zaszokowana przebiegiem rozmowy Radosława Sikorskiego z prezydentem, gdyż wszyscy byli przekonani, że doszło do - chociaż częściowego - porozumienia.