Ostatni dzień starego roku był dniem całkowitego zawieszenia broni między zwaśnionymi ośrodkami władzy. Premier i prezydent podsumowali rok, ani słowem nie wspominając o wojnie na górze.
Lech Kaczyński w telewizyjnym orędziu powiedział jedynie, że w minionym roku spory, które dominowały na scenie politycznej, nie ograniczały się do parlamentu. – Często dzielą przyjaciół i krewnych – mówił prezydent. – Ale pamiętajmy, że naszym wspólnym celem powinno być dobro Polski.
Przypomniał też, że w 2009 r. będziemy obchodzili 20-lecie „naszej nowo odzyskanej wolności”: – Ważne rocznice bardzo dobrze uświadamiają nam, czym jest ojczyzna, nasz wspólny kraj, który dziedziczymy po przodkach i który powinniśmy w jak najlepszym stanie przekazać naszym potomkom. W moim noworocznym przesłaniu chciałbym powtórzyć to, co mówiłem rodakom podczas wielu spotkań w całym kraju. Polska jest jedna od Świnoujścia do Ustrzyk Górnych, od Puńska po Bogatynię.
Z kolei premier Donald Tusk skupił się na ocenie swojego rządu. Podczas konferencji prasowej w Gdańsku za największy sukces swojego gabinetu uznał umocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Największa porażka minionego roku to – według szefa rządu – zawiedzione nadzieje Polaków na szybkie zmiany.
– Jeśli są rozczarowani ci, którzy liczyli, że będzie szybciej, mocniej, ja też to odczuwam i dlatego to bym ocenił jako moją porażkę – mówił Tusk.