– Ubolewam z powodu wypowiedzi Janusza Palikota. W ostatnich kilku dniach przekroczył on granice elementarnej przyzwoitości. Muszę w jego imieniu przeprosić – mówi premier Donald Tusk.To reakcja na roztrząsane od ubiegłego piątku obraźliwe słowa Palikota na temat minister rozwoju regionalnego z rządu PiS Grażyny Gęsickiej, której zarzucił polityczną prostytucję, oraz sugestie, że prezes PiS Jarosław Kaczyński jest gejem.
– Janusz Palikot poniesie ostre konsekwencje – zapowiedział po południu Tusk. Podkreślił, że tym razem na słowach się nie skończy, a poseł otrzyma karę, która spowoduje, że nie będzie się już mógł wypowiadać obraźliwie w imieniu Platformy.
Szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski mówił o zawieszeniu Palikota w prawach członka klubu na miesiąc. – To jedna z najostrzejszych kar – przekonywała „Rz” Elżbieta Łukacijewska, wiceszefowa Klubu PO. Jej zdaniem należałoby też rozważyć dla Palikota czasowy zakaz występowania w mediach.
Nikt z władz PO nie zostawiał jednak złudzeń: w grę nie wchodziła najcięższa kara, czyli całkowite usunięcie z klubu. – Powinno się to robić jedynie za czyny, a nie za słowa – twierdził Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera i członek Zarządu Krajowego PO. Po trzech godzinach dyskusji Zarząd PO podjął jednak decyzję, że ostatecznie zarekomenduje klubowi jedynie udzielenie Palikotowi kolejnej z rzędu nagany i odebranie mu przewodniczenia komisji „Przyjazne państwo”, która jest jego politycznym konikiem. Decyzje w tej sprawie mają zapaść na posiedzeniu klubu za tydzień.
– Wiemy, że mocno odczuje tę karę – zapewniał wieczorem w TVN 24 wicepremier Grzegorz Schetyna. – Ale chcemy, żeby wrócił do normalności i nie posługiwał się takim językiem.