Można być marszałkiem Sejmu, ale można też być chamem – powiedział Zbigniew Girzyński 25 listopada 2008 r. serwisowi Dziennik.pl. Skomentował w ten sposób słowa Bronisława Komorowskiego na temat incydentu w Gruzji z udziałem Lecha Kaczyńskiego: „jaka wizyta, taki zamach”.
W tym samym komentarzu Girzyński sparafrazował wypowiedź marszałka o „popłuczynach endecji w IPN”: „mamy do czynienia z marszałkiem, który ma bardzo silne poparcie polityczne, bo jest »popłuczyną WSI«”.
Komorowskiemu nie podobała się też wypowiedź posła, który, oceniając ujawnioną przez media brawurową jazdę kierowcy marszałka po stolicy, stwierdził: „Marszałek Komorowski urządził sobie rajd po Warszawie” („Fakt”, 17 grudnia 2008 r.).
– Sprawę można by wyjaśnić na gruncie Komisji Etyki, ale wypowiedzi Girzyńskiego poszły w świat, a praktyka uczy, że orzeczenia komisji nie znajdują odpowiedniego odzwierciedlenia w mediach – tłumaczy „Rz” mecenas Ryszard S. Siciński, pełnomocnik Komorowskiego.
Marszałek żąda od Girzyńskiego opublikowania w ogólnopolskich gazetach oświadczenia i przeprosin oraz pokrycia kosztów procesu.