Włodzimierz Cimoszewicz jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia Dom Europejski. Właśnie w tej roli będzie podróżował po Polsce.
Po co? Członkowie stowarzyszenia postanowili ożywić pozarządowy ruch europejski. Podczas ostatniego spotkania, które odbyło się w minioną środę w Warszawie, zdecydowali, że prezes wyruszy w teren. – Plan jest taki: objedziemy wszystkie ośrodki akademickie – mówi Paweł Kołodziejski, członek stowarzyszenia, a w 2005 roku współpracownik Cimoszewicza w kampanii prezydenckiej. – Chcemy przyciągnąć do naszego stowarzyszenia przede wszystkim młodych ludzi. Prezes zgodził się na cykl wyjazdów, nawet się ucieszył.
Według Kołodziejskiego Cimoszewicz czuje potrzebę działania. – Gdy kandydował na sekretarza generalnego Rady Europy, wyraźnie odżył – mówi. – A ponieważ zraził się do partii politycznych i do partyjniactwa w ogóle, postawił na ruch społeczny.
Do Cimoszewicza zraziła się jednak też jego macierzysta partia, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Jej lider Grzegorz Napieralski (SLD) powiedział w piątek w TOK FM, że dla Cimoszewicza nie ma już miejsca w Sojuszu.
– Po jego ostatnich zachowaniach i wypowiedziach skłaniam się ku tezie, że jest on bardziej politykiem PO – stwierdził Napieralski. – Szkoda, ale to jego wybór.