Tablica po raz pierwszy pojawiła się przed siedzibą klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej w połowie lutego, w reakcji na doniesienia "Gazety Wyborczej" o rozmowach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem. Nagrane spotkanie dotyczyło budowy dwóch wieżowców w Warszawie.
Kancelaria Sejmu poinformowała, że tablica została ustawiona bez zgody, dlatego wczoraj Straż Marszałkowska przeniosła ją do depozytu. W środę w to miejsce pojawiła się nowa. Zabrał ją szef gabinetu premiera Marek Suski.
Zobacz nagranie: Suski zabrał tablicę z "układem Kaczyńskiego"
- Oczekuję, że klub PO-KO będzie przestrzegać prawa i nie będzie robić takich prowokacji. Naruszają dobra osobiste wielu ludzi i tym samym narażają powagę Sejmu - ocenił w rozmowie z Onetem Suski. Pytany o powody swojego niecodziennego zachowania zwrócił uwagę, że tablica szkalowała jego i jego przyjaciół.
- Po drugie, stała tam nielegalnie. Przypominam, że kiedy marszałkiem Sejmu był poseł z PO, nie pozwolono nam na zorganizowanie wystawy smoleńskiej. Plansz nie wpuszczono do Sejmu, a kiedy przedarliśmy się przez kordon ochroniarzy, mogliśmy wystawę powiesić w naszych pomieszczeniach klubowych. Nasza wystawa nikogo bezpodstawnie nie oskarżała, a PO nie pozwalało na jej ekspozycję. Dziś, kiedy marszałek Sejmu poprosił PO o usunięcie, oni odmówili - mówił szef gabinetu politycznego premiera.