Gdy usunięci z PiS zwolennicy Zbigniewa Ziobry zakładali pół roku temu własny klub parlamentarny, a później partię, deklarowali, że nie będą wprost walczyć z PiS. Nie chcieli powtórzyć błędu PJN, która atakowała Jarosława Kaczyńskiego i nie zdołała pozyskać sympatii wyborców. Dziś jednak ziobryści idą na ostre zwarcie z partią Kaczyńskiego.
– To pokazuje, że dotychczasowa strategia SP polityki miłości wobec PiS okazała się niewypałem – komentuje dr Rafał Chwedoruk, politolog. Jak mówi, wyborcy prawicy do dziś nie wiedzą, czym SP poza nazwą różni się od PiS.
W sobotę Solidarna Polska wezwała lidera PiS, by zmierzył się z Ziobrą w prawyborach prezydenckich. PiS taką propozycję odrzuca.
Sam Ziobro oficjalnie deklaruje przy tym, że „na prawicy nie powinno być wrogów, tylko konkurent, którego się szanuje" (mówił tak w sobotę w TVN).
– SP walczy o przetrwanie, stąd próba silnej personalizacji sporu, bo tak trzeba odebrać propozycję prawyborów złożoną na trzy lata przed wyborami prezydenckimi – podkreśla jednak Chwedoruk.