Po­li­tyk na urlo­pie? Kło­po­ty mu­ro­wa­ne

Gdy politycy odpoczywają, wybuchają kryzysy, afery, rządowe zmiany. Brak reakcji oznacza często polityczny koniec

Publikacja: 21.07.2012 10:00

Mirosław Drzewiecki, podczas gdy cała Polska żyła aferą hazardową, wypoczywał na Florydzie Stach ant

Mirosław Drzewiecki, podczas gdy cała Polska żyła aferą hazardową, wypoczywał na Florydzie Stach antkowiak

Foto: Reporter

Urlop to dla polityka czas podwyższonego ryzyka. Zwłaszcza w Polsce. Afery, kryzysy rządowe wybuchają właśnie wtedy, gdy ich główni bohaterowie zażywają błogiego wypoczynku.

Przekonał się o tym były już minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL). Kiedy „Puls Biznesu" opublikował w poniedziałek nagrania z rozmowy dwóch działaczy PSL, w których jest oskarżany o obsadzanie stanowisk znajomymi, minister przebywał na urlopie.

Początkowe sygnały były takie, że Sawicki urlopu przerywać nie zamierza. Gdy kolejni dziennikarze dopytywali o to polityków PSL, ci sami nie byli pewni, czy Sawicki wracać powinien czy nie. Wreszcie, kiedy i PSL, i Platforma stwierdziły, że afery taśmowej bagatelizować się jednak nie da, Sawicki został wezwany na dywanik do lidera ludowców Waldemara Pawlaka.

We wtorkowe popołudnie opalony Sawicki z uśmiechem na twarzy przyjechał na spotkanie z władzami partii. – O siebie jestem spokojny – mówił. Kiedy wyszedł, ogłosił, że podaje się do dymisji.

– Nie przypuszczał, że będzie musiał to zrobić. Próbował przekonać kolegów z partii, że jest niewinny, a całą sprawę bagatelizował – mówi jeden z uczestników spotkania.

Czy sprawy mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby od razu był w centrum wydarzeń?

– W polityce nieobecni na miejscu wydarzeń nie mają głosu. Zawsze są na przegranej pozycji, bo nie mogą przedstawić mediom swojej wersji, a potem często jest już na to za późno – mówi „Rz" dr Wojciech Jabłoński, politolog i specjalista ds. wizerunku z UW.

– Zanim bohaterowie afery zabiorą głos, są już medialnie upieczeni. Wówczas nie ma tak naprawdę znaczenia, jak będą się tłumaczyć – mówi „Rz" dr Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej.

Drzewiecki na Florydzie

Przekonał się o tym także były minister sportu Mirosław Drzewiecki (PO), którego ujawniona przez „Rz" afera hazardowa zaskoczyła podczas wypoczynku na Florydzie. Kiedy jego partyjny kolega Zbigniew Chlebowski tłumaczył się dziennikarzom ze swoich kontrowersyjnych rozmów z przedstawicielami branży hazardowej i oskarżeń o lobbowanie w ich interesie, Drzewiecki był wówczas nieuchwytny. – Mirek liczył na to, że zanim wróci do Polski, cała sprawa zdąży się już wypalić – opowiada jeden z bliskich mu polityków Platformy.

Bardzo się przeliczył. Kiedy bowiem wrócił do Polski, Chlebowski został już odwołany z funkcji szefa Klubu PO i cała uwaga mediów skupiła się na nim.

– Premier powiedział mu, że zostanie w rządzie, jeśli uda mu się w przekonujący sposób wytłumaczyć. Jednak dziennikarze zadawali tak dużo szczegółowych pytań, że Mirek po prostu nie dał rady – dodaje polityk PO.

Urlopowa klątwa dopadła też samego premiera Tuska. Kiedy w styczniu 2011 roku szusował na nartach we włoskich Dolomitach, rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) opublikował swój raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Całą winę zrzucił w nim na polskich pilotów, ani słowem nie wspominając o zaniedbaniach po stronie rosyjskiej. Zupełnie nie uwzględnił też uwag przesłanych przez polskich ekspertów.

Tusk na nartach

Szef rządu przerwał pobyt we Włoszech i przyleciał do Polski na konferencję prasową, która odbyła się następnego dnia. Jednak rozmowy kontrolerów lotu z załogą polskiego tupolewa przedstawione zostały opinii publicznej dokładnie tydzień po raporcie MAK. Główne światowe media szeroko relacjonowały rosyjską wersję wydarzeń. Polska odpowiedź już się tak dobrze nie przebiła.

– Nie ma w tym cienia przypadku, że strona rosyjska opublikowała tak ważny raport w momencie, gdy polski premier był na urlopie – mówi dr Kloczkowski. – Problem w tym, że polskie władze dały się zaskoczyć i nie miały gotowej natychmiastowej odpowiedzi.

Reakcja premiera spotkała się z głośną krytyką ze strony opozycji. Jednak nie tylko. Także partyjny kolega Tuska marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna stwierdził, że jego reakcja była spóźniona. – Zabrakło przygotowanej z dobrym pomysłem reakcji, byliśmy zakładnikami tej trudnej sytuacji – mówił.

Nie wpłynęło to dobrze na i tak napięte już relacje między Tuskiem i Schetyną. Tusk do dziś nie zapomniał mu tej wypowiedzi. Ostro zaatakowali go za nią także koledzy z partii. Narastająca niechęć obu polityków ostatecznie zakończyła się pozbawieniem Schetyny stanowiska marszałka Sejmu i mianowanie w to miejsce Ewy Kopacz.

Gdzie jest premier?

Nic dziwnego, że kilka miesięcy później premier musiał sam dementować medialne informacje o tym, że wybiera się na urlop do Grecji.

– Nie do Grecji, ale w sprawie Grecji, i nie na urlop, tylko do Brukseli – mówił z przekąsem dziennikarzom pytającym o tę sprawę, przyznając, że „jego małżonka nie jest z tego powodu zachwycona".

W tym roku również wyjazd premiera na narty zbiegł się z poważnymi kryzysami. Po tym, gdy postrzelił się wojskowy prokurator Mikołaj Przybył, wybuchł konflikt między naczelnym prokuratorem wojskowym gen. Krzysztofem Parulskim a prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Równolegle trwało olbrzymie zamieszanie wokół listy leków refundowanych. To wtedy tabloidy jednym głosem z posłami opozycji pytały dzień po dniu: „Gdzie jest premier?".

Polityczny lipiec

Sezon urlopowy to także czas, kiedy dochodzi do rządowych przesileń. Po wybuchu afery gruntowej w lipcu 2007 r. rozpadła się koalicja PiS z Samoobroną i LPR. – Kryzys zaskoczył mnie niemal w przeddzień zaplanowanego dwutygodniowego urlopu – opowiada były wicepremier i lider LPR Roman Giertych i podkreśla, że wrócił do zupełnie innej rzeczywistości politycznej z przedterminowymi wyborami na horyzoncie. – Zresztą lipiec to w naszej polityce z reguły wyjątkowo gorący okres – dodaje.

Rok wcześniej właśnie w lipcu Jarosław Kaczyński zastąpił na stanowisku szefa rządu Kazimierza Marcinkiewicza, który dowiedział się o tym niemal w przeddzień wyjazdu do Chorwacji. – Politycy, nie będąc pewni reakcji społeczeństwa, lubią przeprowadzać takie zmiany właśnie w wakacje, kiedy zainteresowanie obywateli polityką jest znacznie mniejsze – podkreśla dr Kloczkowski.

Podobnie na sprawę patrzy dr Wojciech Jabłoński. – Tu nie ma przypadków. Najlepiej jest uderzyć, gdy ofiara nie ma szans się obronić. To stara tradycja. Gdy Gomułka wyjechał do Bułgarii, wydarzenia marcowe mu Moczar zrobił – mówi.

Może zatem najlepszym sposobem dla polityka, aby uniknąć urlopowej klątwy, jest unikanie urlopu w ogóle? – Chyba tak – śmieje się dr Jabłoński. – Choć w polskich warunkach samo uprawianie polityki często przypomina wypoczynek – mówi.

Urlop to dla polityka czas podwyższonego ryzyka. Zwłaszcza w Polsce. Afery, kryzysy rządowe wybuchają właśnie wtedy, gdy ich główni bohaterowie zażywają błogiego wypoczynku.

Przekonał się o tym były już minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL). Kiedy „Puls Biznesu" opublikował w poniedziałek nagrania z rozmowy dwóch działaczy PSL, w których jest oskarżany o obsadzanie stanowisk znajomymi, minister przebywał na urlopie.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni