Jak donosi "Super Express", Roman Giertych może być kolejną osobą, która będzie musiała się tłumaczyć z rozliczeń środków pobranych za wykorzystywanie prywatnego samochodu do celów poselskich. Tabloid twierdzi, że do Prokuratury Generalnej wpłynęło zawiadomienie w tej sprawie. Jego autorem ma być osoba prywatna.

Wątpliwości podnoszone przez zawiadamiającego mają dotyczyć okresu, gdy Giertych pełnił jednocześnie funkcję wicepremiera i posła oraz posła i szefa klubu LPR.

"W dokumencie Kancelarii Sejmu RP zatytułowanym: „Rozliczenie ryczałtu za okres 2005-10-19 do 2006-12-31" w pozycji dotyczącej Romana Giertycha, będącego wówczas Posłem na Sejm RP, wykazano środki finansowe z Kancelarii Sejmu RP pobrane na wykorzystanie samochodu prywatnego do celów służbowych w kwocie 15 319,33 zł. Z kolei w okresie od 1.01.2007 do 4.11.2007 podobny wykaz Kancelarii Sejmu wskazał środki pobrane przez Pana Giertycha na ten sam cel w kwocie 2 871,64 zł. Pan Roman Giertych od 5 maja 2006 r. do 13 sierpnia 2007 r. sprawował funkcje Wicepremiera i Ministra Edukacji Narodowej i w związku z tym korzystał z transportu Biura Ochrony Rządu. W poprzedzającym jego nominację na wicepremiera okresie od 29 września 2005 r. do 24 maja 2006 r. Pan Giertych sprawował funkcję Przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Ligi Polskich Rodzin, co również wiązało się z pozostającym w jego dyspozycji samochodem służbowym z zasobów Kancelarii Sejmu RP" - cytuje treść zawiadomienia "Super Express" i jak dodaje, zdaniem autora zawiadomienia mogło to narazić Skarb Państwa na nieuzasadnione wydatki.

Sam Giertych odpiera zarzuty. - Nikt mnie żadnymi zawiadomieniami nie przestraszy. Złożę na osobę, która na mnie doniosła do prokuratury zawiadomienie z art. 234 kodeksu karnego (mówiące o fałszywym oskarżeniu - przyp. red). Nigdy nie złamałem prawa przy rozliczeniach kilometrówek. Mam jeden z najmniejszych przebiegów wśród posłów ówczesnej kadencji. Samochodu Biura Ochrony Rządu bardzo mało używałem. A z samochodu klubu LPR korzystałem nie tylko ja, ale również moich czterech zastępców. Nie mam nic do ukrycia - tłumaczy "Super Expressowi" Giertych.