– Zaczęło się od organizacji Gołos, przeciwstawiającej się fałszowaniu wyborów, potem był szereg organizacji obrony praw człowieka, ale też ekologicznych. Teraz przyszła kolej na wiodące centrum socjologiczne Rosji – stwierdził znany rosyjski ekonomista Jewgienij Gontmacher.
Centrum Lewady założyła 12 lat temu grupa socjologów pod kierownictwem prof. Jurija Lewady, usunięta przez władze z państwowego ośrodka socjologicznego WCIOM.
Zgodnie z ustawą z 2012 roku organizacja zajmująca się działalnością polityczną oraz otrzymująca dotacje zza granicy powinna to ujawnić przed organami państwa i dopisać do swej nazwy poniżające sformułowanie „zagraniczny agent”. – Tak napiętnowani raczej nie mogą zadawać pytań respondentom – powiedział szef Centrum prof. Lew Gudkow. Zazwyczaj to pierwszy krok do uznania organizacji – zgodnie z inną ustawą z 2013 roku – za „niepożądaną w Rosji” i zakazanie jej działalności.
W przypadku socjologów z Centrum Lewady władze uznały, że działalnością polityczną jest samo prowadzenie badań socjologicznych. Ustawa z 2012 roku stawia je na równi z „organizowaniem mityngów i wieców” oraz „ocenianiem pracy urzędników państwowych”, gdyż „skierowane są na formowanie określonych poglądów społeczno-politycznych”.
– Mamy szczęście, że to nie stalinizm. Mogliby nam zarzucić „próbę zniszczenia podstaw państwowości Rosji poprzez zadawanie pytań obywatelom” – w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zastępca dyrektora Centrum Aleksandr Grażdankin sarkastycznie sparafrazował sformułowanie znane z wyroków stalinowskich sądów.