Rządzącym zabrakło dwóch głosów, by w ustawie zasadniczej umieścić zapisy utrudniające przyjmowanie w kraju imigrantów. Miesiąc wcześniej zabrakło im 7 procent głosujących, by wygrać ogólnonarodowe referendum na ten temat.
– W węgierskim społeczeństwie pojawił się pewien ferment, którego wcześniej nie było – powiedział „Rzeczpospolitej" hungarysta Bogdan Góralczyk.
Jednak według ekspertów przegrana w parlamentarnym głosowaniu nie będzie miała natychmiastowego wpływu na wysokie poparcie Węgrów dla rządzącego Fideszu, osłabi za to pozycję jego lidera i premiera wobec Komisji Europejskiej. Viktor Orbán drugi rok ostro sprzeciwia się unijnej polityce wobec imigrantów. Próbując zablokować obowiązkowe kwoty uchodźców dla krajów Unii (Węgry powinny były przyjąć 1243), premier ogłosił referendum w sprawie wyłącznej kompetencji węgierskich władz przy przyjmowaniu imigrantów. Mimo że ogromna większość głosujących w październiku wypowiedziała się za takim rozwiązaniem, to zbyt mała frekwencja sprawiła, że wynik był nieważny.
W 2015 roku Węgry przyjęły ponad 110 tysięcy nielegalnych imigrantów. Po zaostrzeniu kontroli na granicach (przede wszystkim budowie ogrodzeń) w tym roku do kraju przedostało się ponad 16 tysięcy uchodźców. Tydzień przed głosowaniem w parlamencie w głębi kraju złapano 116 imigrantów.
Mimo to za antyimigranckimi poprawkami do konstytucji w 199-osobowym parlamencie głosowało tylko 131 deputowanych, gdy konstytucyjna większość wynosi 133. Opozycja demonstracyjnie wyszła z sali, ale rządzący Fidesz najbardziej zabolała postawa skrajnie prawicowego Jobbiku. Jego 24 deputowanych mogło zmienić wynik głosowania, skrajna prawica jest jeszcze bardziej niechętna uchodźcom niż rządzący.