Dotychczas sądy jasno stwierdzały, że nieznajomość prawa szkodzi. Okazuje się jednak, że nie zawsze.
Przekonała się o tym kobieta, która za późno dowiedziała się o wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nieujawnionych źródeł.
Nie wiedziała o wyroku
Kiedy znajomy powiedział jej o nim, minął już trzymiesięczny termin na żądanie wznowienia postępowania sądowego. Wtedy w ciągu siedmiu dni złożyła z pomocą profesjonalnego pełnomocnika wniosek o przywrócenie terminu. Zgodnie z procedurą sądowoadministracyjną wniosek w takiej sprawie składa się do sądu, w którym czynności należało dokonać, w ciągu siedmiu dni od czasu ustania przyczyny spóźnienia.
Należy przy tym uprawdopodobnić okoliczności wskazujące na brak winy w uchybieniu terminowi i dokonać spóźnionej czynności.
Skarżąca tłumaczyła, że na wcześniejszym etapie jej interesów pilnował pełnomocnik z urzędu. Po ostatecznie – wydawałoby się – przegranym sporze w 2012 r. nie miała już z nim kontaktu. Gdy zatem znajomy powiedział jej, że wyrok Trybunału miał znaczenie dla jej sprawy, zachowała się już jak należało.