Prawo, zwłaszcza podatkowe, może być bezduszne. Przekonało się o tym wielu podatników, także matka czterolatka, który stracił ojca w wypadku.
Wypadek w pracy
Z wniosku o interpretację wynikało, że mąż kobiety stracił życie w pracy. Osierocił niespełna czteroletniego syna. Wdowa i dziecko znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji emocjonalnej i finansowej.
Wypadek spowodował jeden z pracowników firmy. Kobieta pozwała w imieniu syna firmę męża. Sąd uwzględnił powództwo i zasądził na rzecz małoletniego rentę, przewidzianą w art. 446 § 2 kodeksu cywilnego. W konsekwencji do rąk matki dla syna miało trafiać 500 zł miesięcznie. Uznał, że na zmarłym ojcu ciążył ustawowy obowiązek alimentacyjny względem syna. Świadczenie zostało przyznane do 31 maja 2032 r. W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, że ma charakter alimentacyjny i jest zadośćuczynieniem za poniesioną stratę, jaką jest śmierć ojca.
Kobieta postanowiła się upewnić, że zasądzonych kwot nie musi rozliczać z fiskusem. Poprosiła o potwierdzenie, że świadczenie, które zostało zasądzone jej małoletniemu synowi, jest zwolnione z PIT. Sama wskazała na trzy możliwe podstawy zwolnienia. Pierwsza z art. 21 ust. 1 pkt 127 ustawy o PIT przewidziana dla alimentów dla dzieci. Druga z art. 21 ust. 1 pkt 3b ustawy o PIT przewidziana dla zadośćuczynienia za utratę najbliższej osoby. I trzecia z art. 21 ust. 1 pkt 3c przewidziana dla rent.
Ku zaskoczeniu matki fiskus nie znalazł żadnej podstawy do zwolnienia. Jego zdaniem sporna renta to przychód z innych źródeł. Na sprawę po ludzku spojrzał dopiero Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Nie miał wątpliwości, że przyznana małoletniemu renta stanowi „inne odszkodowanie" zasądzone wyrokiem sądu, które korzysta ze zwolnienia z art. 21 ust. 1 pkt 3b ustawy o PIT.