Na jednym wdechu

Godzina i trzydzieści pięć minut: w pewnym sensie dobrze, że ten film trwa tak krótko. Nie dlatego, że jest zły. Wprost przeciwnie: „Nigdy cię tu nie było" to prawdziwy majstersztyk.

Publikacja: 20.04.2018 15:00

„Nigdy cię tu nie było", reż. Lynne Ramsay.

„Nigdy cię tu nie było", reż. Lynne Ramsay.

Foto: Rzeczpospolita

To film, w którym emocje i napięcie w pewnym momencie sięgają zenitu i nie spadają do samego końca. Film pełen przemocy i brutalności, jednak ukazywanej w sposób zawoalowany. Wreszcie film, którego akcja dzieje się w świecie skorumpowanym i dusznym, a widz jest świadkiem cierpienia tych, którzy nie godzą się na zasady tego świata lub po prostu przypadkiem stanęli na drodze tym, którzy je ustalają. Otwierająca scena, w której Joe (Joaquin Phoenix) ćwiczy wstrzymywanie oddechu, jest zapowiedzią tego, co przez najbliższe półtorej godziny zafunduje nam Lynne Ramsay.

Pozostało jeszcze 83% artykułu

Tylko 99 zł za rok.
Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu.
Plus Minus
Posłuchaj „Plus Minus”: Kiedyś to byli prezydenci
Plus Minus
„Historia miłosna”: Konserwatysta na lekcjach empatii
Plus Minus
„Polska na prochach”: Siatki pełne recept i leków
Plus Minus
„Ale wtopa”: Test na przyjaźnie
Plus Minus
„Thunderbolts*”: Antybohaterowie z przypadku
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem