Jedna z największych instytucji finansowych na świecie, Deutsche Bank, poinformowała niedawno, że zamierza zwolnić aż 20 tys. pracowników na całym świecie. Wcześniej niemal tysiąc pracowników zwolnił polski bank Pekao SA i ogłosił zamknięcie wielu placówek. To trend wynikający nie tylko z kłopotów branży finansowej, ale również z przemian technologicznych.
Dziś przelewów dokonuje nie pracownik w placówce, tylko my sami elektronicznie. By ująć to brutalnie: płacąc rachunki za pomocą komputera albo aplikacji, sprawiam, że usługi bankowe są tańsze, ale przez to ktoś traci pracę. Naciskam przycisk „Wyślij przelew", a bank dostaje argument do zamknięcia kolejnej placówki i zwolnienia jej pracowników. Po co nam maklerzy i pracownicy kantorów, skoro papiery wartościowe czy waluty możemy kupić i sprzedać za pomocą prostej aplikacji w telefonie komórkowym?
Powinniśmy mieć świadomość tego, jakie konsekwencje mogą mieć nasze wybory konsumenckie. Również wtedy, gdy rezygnujemy z tradycyjnej taksówki i zamawiamy przejazd za pośrednictwem aplikacji któregoś z przewoźników, np. Ubera. Owszem, płacimy mniej, ale głównie dlatego, że warunki pracy kierowców „przewozów osób" zamawianych przez aplikacje są gorsze niż tradycyjnych taksówkarzy. To nie przypadek, że kierowcami są tam głównie imigranci gotowi przyjąć każdą – również niskopłatną – pracę. I podobnie jak w przypadku korzystania z bankowości elektronicznej – wybierając wygodę i oszczędności, niszczymy lepiej płatne i stabilniejsze miejsca pracy. Mało tego, z każdej złotówki wydanej za przejazd po ulicach polskich miast kilkanaście groszy wędruje do centrali Ubera, która od dłuższego czasu inwestuje niemałe pieniądze w stworzenie w pełni autonomicznej taksówki. Przyczyniamy się więc w ogóle do wyrugowania pracy kierowców.
Po co komu Face-waluta?
To tylko dwa z wielu przykładów, jak trwająca właśnie niepostrzeżenie rewolucja technologiczna z jednej strony ułatwia nam życie, ale z drugiej – doprowadza do końca świata, jaki znamy, szczególnie mocno zmieniając rynek pracy. I tak jak rewolucja przemysłowa z przełomu XVIII i XIX w. zupełnie zmieniła porządki społeczne, tak obecnie może się też stać w efekcie e-rewolucji, z której skutków nie do końca zdajemy sobie sprawę.
Rewolucja dotyczy bowiem spraw wielkich i małych. Utrata pracy przez ludzi z klasy średniej to jeden z jej elementów. Jednocześnie warto się przyjrzeć ogłaszanym przez Facebooka i kilka innych firm z Doliny Krzemowej planom stworzenia własnej waluty. Ci, którzy dotychczas wierzyli, że rozwój wielkich platform internetowych i ich wpływ na gospodarkę to ilościowy skok wynikający z zastosowania nowoczesnych technologii do zarabiania pieniędzy, mogli być w błędzie. W istocie mamy do czynienia z kolejną fazą kolejnej rewolucji.