Pod jednym z moich internetowych wpisów na temat aborcji rozgorzała dyskusja. Mój bliski przyjaciel, zaangażowany katolik, otwarcie deklarujący poglądy pro-life, dyskutował ze swoją córką, która oznaczyła swój profil „piorunami". To nie była sympatyczna rozmowa, po obu stronach widać było silne emocje, rozgoryczenie, żal, brak zrozumienia, a potem – gdy już rozmawialiśmy – smutek, ogromny smutek. Identyczne sytuacje miało wielu moich przyjaciół, konserwatywnych polityków, zaangażowanych działaczy katolickich, publicystów. Tak naocznie doświadczyliśmy, że pokolenie naszych dzieci odeszło od Kościoła, i to nawet jeśli ich rodzice w Nim są, kochają Go i starali się do takiej miłości do Boga wychować także swoje dzieci.