Ta rozmowa toczyła się wiele miesięcy temu. Jeszcze przed wstrząsającym raportem w sprawie Theodore'a McCarricka (o którym piszę w osobnym artykule w „Plusie Minusie"), na długo przed karami dla kardynała Henryka Gulbinowicza i przed trudnym do przyjęcia oraz pojęcia milczeniem polskich biskupów. Rozmawialiśmy przy winie o Kościele z moim przyjacielem – jasno deklarującym się ateistą. Bez ściemniania. W pewnym momencie on zadał mi pytanie: „Dlaczego jeszcze tam jesteś?". To pytanie potem słyszałem jeszcze wielokrotnie, zadawane na różne sposoby, przy różnych okazjach. Tak jak słyszałem polityczne apele do katolików, by na znak protestu odeszli z Kościoła, zostawili go. Widziałem i rozmawiałem też z wieloma osobami, które to zrobiły. Odeszły, dokonały apostazji, a przynajmniej zerwały ostatnie więzi z Kościołem. Mam też przyjaciół protestantów, którzy – żartobliwie, ale z sympatią – nieustannie wracają do pytania, czy może jednak nie zostałbym ewangelikiem...