Nie ma straszaka antysemityzmu

Część polskich Żydów z zadowoleniem przyjęła wkroczenie Sowietów na Kresy. Ale sympatie do komunizmu nie były głównym tego powodem

Publikacja: 06.02.2010 14:00

Antony Polonsky

Antony Polonsky

Foto: BRANDEIS UNIVERSITY

Red

Tezy, jakie zaprezentował profesor Krzysztof Jasiewicz w ostatnim numerze „Plusa Minusa” („Recepta na prawdziwy antysemityzm”, 30 – 31 stycznia 2010), wymagają komentarza. Muszę przyznać, że jestem nimi zdumiony. Jasiewicz jest bowiem autorem znakomitej książki „Pierwsi po diable” (2001), w której w przekonujący sposób udowodnił, że kolaboracja Żydów ze Związkiem Sowieckim na Kresach w latach 1939 – 1941 była zjawiskiem marginalnym.

Jest również autorem artykułu, który napisał dla wydawanego przeze mnie periodyku „Polin”. Tytuł tekstu mówi sam za siebie: „Pierwsza okupacja sowiecka 1939 – 1941 jako polskie alibi dla obojętności wobec Zagłady”. Tekst ten, który jest niezwykle krytyczny wobec Polaków – sam napisałbym go o wiele łagodniej – miał zostać wydrukowany w ostatnim numerze mojego pisma. Jasiewicz jednak kategorycznie zabronił jego publikacji. Teraz wyjaśniło się dlaczego.

Choć na powierzchnię nie wypłynęły żadne nowe źródła, Jasiewicz zmienił swoje poglądy o 180 stopni. W wywiadzie udzielonym „Rz”, a także – z tego co wiem – w swojej najnowszej książce „Rzeczywistość sowiecka 1939 – 1941 w świadectwach polskich Żydów” lansuje on dokładnie odwrotną tezę niż poprzednio. Stara się udowodnić, że kolaboracja Żydów z Sowietami była znaczna.

Rzeczywiście część polskich Żydów z zadowoleniem przyjęła wkroczenie Sowietów na Kresy. Tego nikt rozsądny nie neguje. Jasiewicz, potępiając tych ludzi, wydaje się jednak nie dostrzegać, jakie były przyczyny tego zjawiska. A były one niezwykle złożone. Część Żydów rzeczywiście mogła sympatyzować z ideologią komunistyczną, ale na pewno nie był to główny motyw postępowania tej społeczności.

Należy pamiętać, że po rozpadzie państwa polskiego alternatywą dla Sowietów byli Niemcy. A więc rozwiązanie dla Żydów znacznie bardziej niebezpieczne. Poza tym członkowie tej społeczności żywili silny uraz do Polski z powodu traktowania, jakiego zaznali w drugiej połowie lat 30. Przed wojną niemal wszystkie liczące się partie II RP uznały, że Żydów należy sprowadzić do pozycji obywateli drugiej kategorii, a „problem żydowski” rozwiązać poprzez masową emigrację. To nie mogło nie mieć wpływu na ich stosunek do Polski.

Spójrzmy teraz na Kresy. Był to teren należący przez 120 lat do Rosji i Austrii. Dla wielu Żydów istniejąca zaledwie 20 lat niepodległa Polska – tak cenna dla Polaków – była więc zaledwie epizodem. Gdy II Rzeczpospolita upadła, dążenia obu narodów zaczęły się drastycznie rozmijać. Polacy działali na rzecz restytucji swojego kraju w granicach sprzed 1939 roku, Żydzi uznali, że należy się porozumieć z nową władzą.

W podobny sposób rozumowali zresztą przedstawiciele innych mniejszości narodowych – Białorusini i Ukraińcy. A nawet wielu Polaków. Nie można teraz, jak robi to Jasiewicz, wyciągać postaw Żydów z tego kontekstu i udowadniać, że była to wyjątkowo zdradliwa społeczność.

[srodtytul]Strategia Sowietów[/srodtytul]

Jasiewicz w swoich rozważaniach powołuje się na polskie relacje. Skala poparcia udzielanego przez Żydów Sowietom była w nich jednak wyolbrzymiana. Spowodowane było to choćby tym, że Polacy właściwie po raz pierwszy zetknęli się z sytuacją, w której Żydzi znaleźli się w aparacie władzy. Stąd wrażenie, że Żydzi kolaborowali z bolszewikami masowo.

Żydzi bardzo szybko pozbyli się wszelkich złudzeń wobec „sowieckiego raju”. I było to rozczarowanie bardzo bolesne. Sam Jasiewicz pisze, że część z nich padła ofiarą sowieckich represji. Żydzi stanowili jedną czwartą wywiezionych podczas wielkich deportacji z Kresów.

Polski historyk udowadnia, że współdziałanie części Żydów z Sowietami stało się przyczyną pogromów, do jakich doszło w 1941 roku po wkroczeniu Niemców. W Polsce najbardziej znane są zajścia w Jedwabnem, ale rzeczywiście podobne wydarzenia miały miejsce również na innych terytoriach okupowanych wcześniej przez Sowietów. Na Litwie, w Rumunii czy na terenach zamieszkanych przez Ukraińców.

Pytanie tylko, na ile rzeczywiście Żydzi, którzy padli ofiarą tych pogromów, współdziałali z Sowietami, a na ile był to mit, który stał się pretekstem do mordów. Na wszystkich tych terenach kwitły bowiem w latach 30. lokalne nacjonalizmy, wszędzie do „wyrównania rachunków z Żydami” zachęcali Niemcy. Weźmy Jedwabne, teren o bardzo silnych wpływach endecji. Zapewne ludzie biorący udział w tym pogromie utożsamiali Żydów z komunizmem, ale warto pamiętać, że działająca na tym terenie polska organizacja podziemna została rozbita przez Sowietów nie dzięki żydowskiemu donosicielowi, tylko polskiemu.

Jasiewicz zdaje się nie dostrzegać faktu, że system sowiecki od swojego zarania opierał się na najgorszych ludzkich cechach, grał na ludzkich słabościach i najniższych instynktach. Chęci wzbogacenia się kosztem innych, wykorzystania nieszczęścia sąsiadów czy wyrównania zadawnionych rachunków. Właśnie to, a nie jakieś prosowieckie skłonności Żydów, było przyczyną masowych denuncjacji na Kresach. Instytucja donosu była czymś, co Sowieci popierali od zawsze, czymś, na czym się opierał i dzięki czemu był w stanie utrzymać się przez tyle lat komunistyczny system. Przestańmy mówić o Polakach i Żydach, a zacznijmy mówić o ludziach. Żydzi byli bowiem tylko ludźmi, mieli dokładnie takie same słabości jak inni, ulegali takim samym pokusom.

[srodtytul]Żydokomuna to mit[/srodtytul]

W wywiadzie udzielonym przez Jasiewicza budzi sprzeciw atak, jaki przypuścił na tak zwanych żydowskich historyków. Między innymi dostało się i mnie, za to że niegdyś – notabene również w rozmowie z „Rz” – powiedziałem, że pojęcie żydokomuny to antysemicki stereotyp. Jasiewicz udowadnia, że „nie wzięło się to z powietrza”, wyliczając, ile procent Żydów pracowało w NKWD w latach 30.

To całkowite niezrozumienie pojęcia żydokomuny. Nie chodzi tu bowiem o liczenie Żydów w sowieckim aparacie terroru. Nikt nie przeczy temu, że w latach 30. było ich tam bardzo wielu, na czele z Henrykiem Jagodą i Nikołajem Jeżowem. Żydokomuna to jednak coś zupełnie innego. To przekonanie, że wszyscy Żydzi są kolektywnie odpowiedzialni za zbrodnie komunizmu, że reżim sowiecki realizował interesy światowego żydostwa.

To jest właśnie antysemicki nonsens, który miałem na myśli. Większość Żydów nie była bowiem bolszewikami, a większość bolszewików nie była Żydami. Żydzi pracujący w NKWD w latach 30. nie tworzyli tam żadnej żydowskiej konspiracji, nie knuli żydowskich spisków. Byli po prostu komunistami, a ich korzenie etniczne nie miały większego znaczenia.

Jasiewicz, powołując się na Normana Daviesa, opisuje spotkanie brytyjskich historyków żydowskiego pochodzenia z izraelskim badaczem Holokaustu Jehudą Bauerem, jakie miało miejsce w latach 70. w Londynie. Twierdzi on, że został tam przedstawiony instruktaż, w jaki sposób należy pisać o wojnie. Zgodnie z tym instruktażem Żydzi muszą zawsze występować jako ofiary, a Polacy zawsze jako bierni obserwatorzy lub kolaboranci.

Brałem udział w tym spotkaniu, to ja zabrałem na nie Daviesa i najwyraźniej doszło do nieporozumienia. To był zwykły wykład, po którym doszło do dyskusji badaczy. Wielu historyków obecnych na sali nie zgadzało się bowiem z takim ujęciem sprawy. Wbrew temu, co twierdzi Jasiewicz, historycy o żydowskich korzeniach mają bowiem bardzo różne poglądy. Pomysł, że zostali poddani jakiejś indoktrynacji i wszyscy piszą według narzuconego z góry wzorca, to całkowity nonsens.

Jasiewicz pisze w tym kontekście o prof. Nechamie Tec, autorce głośnej ostatnio książki „Opór”, na podstawie której nakręcono hollywoodzką superprodukcję pod tym samym tytułem. Po pierwsze Tec nie jest „historykiem kanadyjskim”, tylko amerykańskim. Po drugie czy osoba, która napisała pracę „Kiedy światło przeszyło ciemność: chrześcijanie ratujący Żydów w okupowanej Polsce”, może być przedstawicielką antypolskiej żydowskiej propagandy?

[srodtytul]Spiskowa teoria[/srodtytul]

Teza Jasiewicza, że historycy o żydowskich korzeniach nie są historykami amerykańskimi, angielskimi czy polskimi, tylko zawsze w głębi duszy pozostają Żydami, jest niepokojąca. To klasyczna teoria spiskowa. Czy Zbigniew Brzeziński, pracując w administracji prezydenta Jimmy’ego Cartera, był Polakiem? Oczywiście, że nie. Był Amerykaninem polskiego pochodzenia. Nie inaczej jest z historykami.

Wielu badaczy dziejów o żydowskich korzeniach ma sceptyczny stosunek do Żydów i postaw, jakie zajmowali w dziejach. Zapewniam, że Żydzi nie zajmują się tylko gloryfikacją przedstawicieli własnego narodu. Tak samo dzieje się w Polsce, gdzie są historycy bardzo krytyczni wobec własnego narodu, a także tacy, którzy opisują dzieje z pozycji nacjonalistycznych.

Nawiasem mówiąc, bardzo smuci mnie to, że przedstawiciele obu tych grup właściwie ze sobą nie rozmawiają. A co za tym idzie, ich poglądy się nie ścierają. Traci na tym nauka. Przypomina mi to nieco podziały z czasów komunizmu, gdy ludzie w Polsce zastanawiali się, komu można, a komu nie można podać ręki. Zamykanie się w swoich środowiskach jest całkowicie jałowe.

Wracając do Jasiewicza: twierdzi on, że Żydzi starają się zamknąć usta innym historykom za pomocą straszaka antysemityzmu. To niesprawiedliwe oskarżenie. Osobiście staram się unikać terminu „antysemityzm”. Jest on bowiem problematyczny i mało precyzyjny. Są przecież rozmaite formy niechęci wobec Żydów: religijna, kulturowa, polityczna czy ekonomiczna. Nie można tego wszystkiego wrzucać do jednego worka.

Należy jednak pamiętać, że świat po Holokauście bardzo się zmienił i dziś pewnych rzeczy po prostu nie wypada mówić. Weźmy choćby Jarosława Iwaszkiewicza – nie można posądzać go o antysemityzm. Był on zaprzyjaźniony z Mieczysławem Grydzewskim, do którego zwracał się żartobliwie: „ty Żydku” czy „ty Żydziuniu”. Oczywiście nie miał niczego złego na myśli, ale przecież dzisiaj nikt tak by do nikogo nie powiedział.

Tu nie chodzi o dławienie wolności naukowej czy swobodnej wymiany myśli. Po prostu po straszliwej tragedii, jaka spotkała Żydów, po tym, do czego doprowadził antysemityzm, Żydzi uważają, że o pewnych sprawach powinno się mówić i pisać z niezwykłym wyczuciem i ostrożnością. Moim zdaniem to zrozumiały postulat.

[i]—not. p.z.[/i]

[ramka][b]Prof. Antony Polonsky [/b]

jest jednym z najwybitniejszych znawców historii polskich Żydów na świecie. Współzałożyciel Instytutu Studiów Polsko-Żydowskich na Uniwersytecie w Oksfordzie oraz Amerykańskiego Towarzystwa Studiów Polsko-Żydowskich. Zasiada w kolegium redakcyjnym periodyku „Polin”, najważniejszego anglojęzycznego pisma naukowego poświęconego dziejom polskich Żydów. Jest autorem wielu książek i artykułów. Obecnie wykłada na amerykańskim Brandeis University.

[i] —p.z.[/i] [/ramka]

Tezy, jakie zaprezentował profesor Krzysztof Jasiewicz w ostatnim numerze „Plusa Minusa” („Recepta na prawdziwy antysemityzm”, 30 – 31 stycznia 2010), wymagają komentarza. Muszę przyznać, że jestem nimi zdumiony. Jasiewicz jest bowiem autorem znakomitej książki „Pierwsi po diable” (2001), w której w przekonujący sposób udowodnił, że kolaboracja Żydów ze Związkiem Sowieckim na Kresach w latach 1939 – 1941 była zjawiskiem marginalnym.

Jest również autorem artykułu, który napisał dla wydawanego przeze mnie periodyku „Polin”. Tytuł tekstu mówi sam za siebie: „Pierwsza okupacja sowiecka 1939 – 1941 jako polskie alibi dla obojętności wobec Zagłady”. Tekst ten, który jest niezwykle krytyczny wobec Polaków – sam napisałbym go o wiele łagodniej – miał zostać wydrukowany w ostatnim numerze mojego pisma. Jasiewicz jednak kategorycznie zabronił jego publikacji. Teraz wyjaśniło się dlaczego.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał