Nagłośniona ostatnio prezydencka łaska wobec przemocowca skazanego za molestowanie własnego dziecka zachęciła mnie do odświeżenia sobie uzasadnienia najgłośniejszego w tej kadencji ułaskawienia – Mariusza Kamińskiego. Wtedy było ono tylko zgrzytem w dobrze zapowiadającej się prezydenturze, dopiero z perspektywy jej pięciolecia brzmi kuriozalnie w ustach prezydenta, który niestety przyczynił się do niszczenia wizerunku wymiaru sprawiedliwości. Tłumaczenie ułaskawienia osoby, której sprawy wymiar sprawiedliwości nawet nie zdążył zamknąć, chęcią zduszenia w zarodku krytyki polityczności niewydanego jeszcze wyroku zasługuje na miejsce w księdze politycznych kuriozów. Stosując tę logikę, należałoby odpuścić ściganie wszystkich przestępstw, które w jakikolwiek sposób polityki dotyczą lub popełnili je politycy. Bo „zawsze ktoś by powiedział, że to był wyrok polityczny", a to byłoby niszczące dla wizerunku wymiaru sprawiedliwości.